Już niedługo planuję poopowiadać Wam o kolejnych woskach Goose Creek - o marce mogliście poczytać TU. Jednak asortyment sklepu Pachnąca Wanna nie ogranicza się jedynie do wosków i świec. Znajdziecie tam wybór kosmetyków Biolaven, Sylveco, Vianek, Bomb Cosmetics czy właśnie The Secret Soap Store. To o kremie tej ostatniej marki będzie dzisiejszy post.
Dobry krem do rąk dla każdego znaczy coś innego. Dla mnie to produkt, który odżywi moją skórę i zlikwiduje jej szorstkość przy jednoczesnym szybkim wchłanianiu. Należę do osób z wiecznie zajętymi rękoma - klikanie w klawiaturę, wertowanie książek, malowanie, gotowanie. Ciągle coś. Nie mogę mieć tłustych od kremu dłoni. Dobry produkt do ich pielęgnacji musi się dla mnie też wyróżniać zapachem - to motywuje mnie do częstszego regularnego stosowania. A jak wiadomo, w regularności leży pół sukcesu. ;)
Boję się trochę bogatych maślanych konsystencji kremów do rąk, jednak tego bałam się niepotrzebnie. Krem The Secret Soap Store jest dość zbity, ale łatwo rozsmarowuje się na skórze. Naprawdę dobrze się wchłania w bardzo szybkim tempie. Nie pozostawia uczucia lepkości, nawet zaraz po posmarowaniu. Po około 3-5 minutach uczucie, że coś mamy na dłoniach znika całkowicie. Zostaje delikatny owocowo-kwiatowy minimalnie kwaskowy zapach, a skóra w dotyku jest miękka i przyjemna. Doskonale sprawdził się w chłodniejszych miesiącach, kiedy dłonie potrzebowały ekstra nawilżenia.
Krem kosztuje 22zł, czy to dużo czy mało za 70ml - nie oceniam. Dla mnie to cena absolutnie do zaakceptowania, zdarzało mi się kupować droższe kremy do rąk. Dodatkowo produkt ten jest wydajny bo ilość wielkości ziarenka groszku wystarczy na wysmarowanie obu łapek. Nie był on testowany na zwierzakach, za co dodatkowy plus. Nie zawiera parabenów, PEG, SLES, silikonów, ftalanów, olejów mineralnych i pochodnych ropy naftowej, a także substancji z upraw modyfikowanych genetycznie.
Skład kremu i obietnice producenta możecie podpatrzeć poniżej. Zdjęcie kiepskie, ponieważ tuba jest średnio plastyczna i ciężko uchwycić całość składu na zdjęciu, ale chyba się udało.
Czy ma jakieś minusy? Dla mnie jeden. Zbyt duże opakowanie względem pojemności. Po zgnieceniu go połowa tubki jest pusta, nie wiem w jakim celu producent zapakował go aż w tak wielką tubę, ale uważam, że to trochę marnowanie surowca. Chyba, że znacie się na tym i wiecie, dlaczego tak się dzieje.
Podsumowując jednak, jest to dla mnie produkt, który ląduje w kategorii "do ponownego kupienia w przyszłości". Kupicie go (i inne wersje zapachowe) TU. Mnie kusi wersja pomarańczowa. A Wy czujecie się skuszeni? :)
Boję się trochę bogatych maślanych konsystencji kremów do rąk, jednak tego bałam się niepotrzebnie. Krem The Secret Soap Store jest dość zbity, ale łatwo rozsmarowuje się na skórze. Naprawdę dobrze się wchłania w bardzo szybkim tempie. Nie pozostawia uczucia lepkości, nawet zaraz po posmarowaniu. Po około 3-5 minutach uczucie, że coś mamy na dłoniach znika całkowicie. Zostaje delikatny owocowo-kwiatowy minimalnie kwaskowy zapach, a skóra w dotyku jest miękka i przyjemna. Doskonale sprawdził się w chłodniejszych miesiącach, kiedy dłonie potrzebowały ekstra nawilżenia.
Krem kosztuje 22zł, czy to dużo czy mało za 70ml - nie oceniam. Dla mnie to cena absolutnie do zaakceptowania, zdarzało mi się kupować droższe kremy do rąk. Dodatkowo produkt ten jest wydajny bo ilość wielkości ziarenka groszku wystarczy na wysmarowanie obu łapek. Nie był on testowany na zwierzakach, za co dodatkowy plus. Nie zawiera parabenów, PEG, SLES, silikonów, ftalanów, olejów mineralnych i pochodnych ropy naftowej, a także substancji z upraw modyfikowanych genetycznie.
Skład kremu i obietnice producenta możecie podpatrzeć poniżej. Zdjęcie kiepskie, ponieważ tuba jest średnio plastyczna i ciężko uchwycić całość składu na zdjęciu, ale chyba się udało.
Czy ma jakieś minusy? Dla mnie jeden. Zbyt duże opakowanie względem pojemności. Po zgnieceniu go połowa tubki jest pusta, nie wiem w jakim celu producent zapakował go aż w tak wielką tubę, ale uważam, że to trochę marnowanie surowca. Chyba, że znacie się na tym i wiecie, dlaczego tak się dzieje.
Podsumowując jednak, jest to dla mnie produkt, który ląduje w kategorii "do ponownego kupienia w przyszłości". Kupicie go (i inne wersje zapachowe) TU. Mnie kusi wersja pomarańczowa. A Wy czujecie się skuszeni? :)

Miałam wersję z trawą cytrynową i rzeczywiście, to najbardziej zbity krem do rąk jaki miałam :) Ale przyjemny ;)
OdpowiedzUsuńOooo swego czasu to były moje ulubione kremy! Tzn. dalej są wsród faworytów, ale akurat dawno ich nie miałam :) A ten zapach Passiflora jest mega mega <3 Muszę się wybrac do ich sklepu, boooo coś o nim zapomniałam :D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ten krem, od dawna mnie ciekawią kremy z tej serii, ale nie miałam jeszcze z nimi styczności.
OdpowiedzUsuńO przydałby mi się
OdpowiedzUsuńTo opakowanie faktycznie jest za duże i dziwnie to wygląda. Jakby się dostało jakiś wybrakowany produkt. Niemniej krem jest bardzo fajny. Choć ja kupuję go jednak na zimę. Latem nie potrzebuję aż takiego odżywienia :)
OdpowiedzUsuńMiałam inną wersję w innym opakowaniu i lubiłam ;)
OdpowiedzUsuńKaśka prezentuje krem w starym opakowaniu. Od jakiegoś roku TSSS zmieniło tubki i samą formułę kremu, przez co nie jest już taki fajny :)
UsuńNie znam tych produktów, ale zaciekawiłaś mnie tą wersją pomarańczową :)
OdpowiedzUsuńsuper produkt :)
OdpowiedzUsuńPal sześć tubę, kupię sobie po prostu większą torebkę ;) Krem mnie zaciekawił, muszę go trafić ;)
OdpowiedzUsuńUżywam aktualnie kremów Scandia Cosmetics o zapachu mango i jest świetny! A to nawiasem mówiąc jest firma, która produkuje kremy dla TSSS ;)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej skuszona :-) Dla mnie też krem musi się szybko wchłaniac i ładnie pachnieć. Nawilżenie na drugim miejscu, zawsze mogę go po prostu częściej używać.
OdpowiedzUsuńMam kremik do stóp tej serii i jestem z niego mega zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te kremy! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te kremy i był taki czas, że używałam ich na okrągło :) Miałam nawet tą wersję, ale moim faworytem pozostaje wanilia <3 Pachnie tak, że przy każdej aplikacji ślinianki od razu zaczynały mi szybciej pracować :)
OdpowiedzUsuńjaką lawendę masz śliczną!
OdpowiedzUsuńopakowania bardzo mi się podobają - mega przyciągają wzrok.
Jeszcze nie miałam okazji korzystać z kremu do rąk od the secret soap store, ale zaopatrzyłam się na https://www.showroom.pl/ w krem do twarzy tej marki. :)
OdpowiedzUsuń