M·A·C zaszalał z jesienną kolekcją M·A·Cnificent Me!. W poprzednim poście pokazałam Wam nieplanowany zakup czyli lakier do paznokci. Tym razem chciałam się skupić na kolorowych cieniach i szminkach Mattene. Paletę 9tkę chcę jeszcze potestować, chociaż wstępnie (podobnie jak z Amber x 9) się z nią polubiłam. Ale dzisiaj, w ten szary dzień - kolor!
Zacznę od cieni. Mam już takie małe zboczenie, że jak tylko wychodzą tradycyjne pojedyncze cienie M·A·C - muszę je mieć :) Takie zbieractwo. Tym razem skusiłam się na trzy z czterech (czwarty Cork jest w stałej kolekcji). Tak więc zagościły u mnie: Cheer Me On, Well Behaved i Everyone's Darling. Wszystkie cienie mają wykończenie matowe, bez drobinek.
Cheer Me On jest chyba minimalnie bardziej suchy od pozostałych, co na szczęście widać jedynie na swatchach, na oku jest już w porządku. Mam z matowymi cieniami M·A·C dość długą znajomość. Zdecydowaną większość z nich bardzo lubię. Nie zraża mnie więc, że niektóre odcienie słabiej się swatchują. Jestem pewna ich dobrego zachowania na oku, a to dla mnie najważniejsze. Cheer Me On to słoneczno-żółta pomarańcza.
Well Behaved na zdjęciu wyszedł nieco bardziej pomarańczowo - w rzeczywistości jest bardziej przygaszony, nieco wpadający w koral. Jak widać rozciera się dobrze nawet na mojej suchej dłoni...
Ostatni - najciekawszy - jest według mnie Everyone's Darling. Kolor-klucz tego sezonu, czyli Marsala. Oprócz tego, że jest gatunkiem wina pochodzącym z włoskiego miasteczka o tej samej nazwie, marsala została również kolorem roku 2015 według Pantone (KLIK). Odcień w makijażu niełatwy, z pewnością warto jednak się z nim zapoznać, zwłaszcza że 2015 pomału się kończy ;)
Tak wszystkie trzy z niewielkim dodatkiem cienia Haux i rozświetlenia prezentowały się w moim jesiennym makijażu:
Strasznie lubię takie odcienie, zwłaszcza do niebieskiej tęczówki :)
Czas na szminki Mattene z tej kolekcji. W sumie były 4, nie planowałam kupić żadnej, wyszłam z salonu z dwiema. Bhawo ja! :D Mattenki pojawiły się po raz pierwszy bodaj w 2011 z kolekcją Posh Paradise. Napisałam wtedy o nich, że cudów nie ma. Miałam na myśli kwestię trwałości, która faktycznie nie jest aż taka, jakiej spodziewali byśmy się po szmince z "matte" w nazwie. Tutaj ani typowej dla matów trwałości, ani tak naprawdę typowego matu nie uświadczymy. Mattenki są bardziej kremową wersją matowych szminek w cienkim sztyfcie. Kto zna M·A·C wystarczająco długo, ten poznał pewnie Slimshine'y, za którymi połowa co najmniej M·A·Comaniaków tęskni... Mattenki to takie zmatowione slimki. Mają bardzo wygodny sztyft, pięknie suną po ustach, nie są tępe, nie wysuszają ust, mają ładny zapach. Ubolewam, że nie było więcej kolorów.
Own The Look to wampowy fiolet, bardzo odważny i z pewnością nie każdy będzie się w nim czuł komfortowo. Ja jednak w kwestii ust do mało odważnych nie należę i lubię takie eksperymenty. Szminka dość dobrze kryje, chociaż ja dla pewności przeciągam sztyftem kilka razy... Ładnie równo się zjada, nie wysusza ust.
Zdjęcia z tymi szminkami robiłam późnym wieczorem. Dlatego twarz już przeorana dniem. ;)
Personal Pick to delikatny brudny róż z minimalnym podbiciem w odcieniu liliowym, jednak na żywo na ustach nie jest tak chłodny jak na zdjęciach, powiedziałabym nawet że on chłodny wcale nie jest. Jest totalnym przeciwieństwem Own The Look jeśli chodzi o kolor, jednak właściwości pozostają te same.
Co sądzicie o kolejnych pozycjach z tej kolekcji? Coś wpadło Wam w oko? Dajcie koniecznie znać czy chcecie poczytać o pozostałych dwóch produktach - Paint Pocie i paletce cieni!
Zacznę od cieni. Mam już takie małe zboczenie, że jak tylko wychodzą tradycyjne pojedyncze cienie M·A·C - muszę je mieć :) Takie zbieractwo. Tym razem skusiłam się na trzy z czterech (czwarty Cork jest w stałej kolekcji). Tak więc zagościły u mnie: Cheer Me On, Well Behaved i Everyone's Darling. Wszystkie cienie mają wykończenie matowe, bez drobinek.
Cheer Me On jest chyba minimalnie bardziej suchy od pozostałych, co na szczęście widać jedynie na swatchach, na oku jest już w porządku. Mam z matowymi cieniami M·A·C dość długą znajomość. Zdecydowaną większość z nich bardzo lubię. Nie zraża mnie więc, że niektóre odcienie słabiej się swatchują. Jestem pewna ich dobrego zachowania na oku, a to dla mnie najważniejsze. Cheer Me On to słoneczno-żółta pomarańcza.
Well Behaved na zdjęciu wyszedł nieco bardziej pomarańczowo - w rzeczywistości jest bardziej przygaszony, nieco wpadający w koral. Jak widać rozciera się dobrze nawet na mojej suchej dłoni...
Ostatni - najciekawszy - jest według mnie Everyone's Darling. Kolor-klucz tego sezonu, czyli Marsala. Oprócz tego, że jest gatunkiem wina pochodzącym z włoskiego miasteczka o tej samej nazwie, marsala została również kolorem roku 2015 według Pantone (KLIK). Odcień w makijażu niełatwy, z pewnością warto jednak się z nim zapoznać, zwłaszcza że 2015 pomału się kończy ;)
Tak wszystkie trzy z niewielkim dodatkiem cienia Haux i rozświetlenia prezentowały się w moim jesiennym makijażu:
Strasznie lubię takie odcienie, zwłaszcza do niebieskiej tęczówki :)
Czas na szminki Mattene z tej kolekcji. W sumie były 4, nie planowałam kupić żadnej, wyszłam z salonu z dwiema. Bhawo ja! :D Mattenki pojawiły się po raz pierwszy bodaj w 2011 z kolekcją Posh Paradise. Napisałam wtedy o nich, że cudów nie ma. Miałam na myśli kwestię trwałości, która faktycznie nie jest aż taka, jakiej spodziewali byśmy się po szmince z "matte" w nazwie. Tutaj ani typowej dla matów trwałości, ani tak naprawdę typowego matu nie uświadczymy. Mattenki są bardziej kremową wersją matowych szminek w cienkim sztyfcie. Kto zna M·A·C wystarczająco długo, ten poznał pewnie Slimshine'y, za którymi połowa co najmniej M·A·Comaniaków tęskni... Mattenki to takie zmatowione slimki. Mają bardzo wygodny sztyft, pięknie suną po ustach, nie są tępe, nie wysuszają ust, mają ładny zapach. Ubolewam, że nie było więcej kolorów.
Own The Look to wampowy fiolet, bardzo odważny i z pewnością nie każdy będzie się w nim czuł komfortowo. Ja jednak w kwestii ust do mało odważnych nie należę i lubię takie eksperymenty. Szminka dość dobrze kryje, chociaż ja dla pewności przeciągam sztyftem kilka razy... Ładnie równo się zjada, nie wysusza ust.
Zdjęcia z tymi szminkami robiłam późnym wieczorem. Dlatego twarz już przeorana dniem. ;)
Personal Pick to delikatny brudny róż z minimalnym podbiciem w odcieniu liliowym, jednak na żywo na ustach nie jest tak chłodny jak na zdjęciach, powiedziałabym nawet że on chłodny wcale nie jest. Jest totalnym przeciwieństwem Own The Look jeśli chodzi o kolor, jednak właściwości pozostają te same.
Co sądzicie o kolejnych pozycjach z tej kolekcji? Coś wpadło Wam w oko? Dajcie koniecznie znać czy chcecie poczytać o pozostałych dwóch produktach - Paint Pocie i paletce cieni!

Te kolorki szminek powaliły mnie na kolana! Świetnie się w nich prezentujesz. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńdziękuję ! <3 bałam się trochę reakcji bo to jednak takie dziwaki :) jak widać - coś dla mnie! :)
Usuńobie szminki <3 a makijaż i kolory cieni bardzo do Ciebie pasują :D
OdpowiedzUsuń:) no jakoś tak się z tymi cieniami złożyło, że można się bawić na raz wszystkimi :)
UsuńCienie są bardzo wyraziste! :)
OdpowiedzUsuńja akurat za takimi przepadam :)
Usuńszminki piękne :D ach, rozbudziła sie na nowo moja miłość do fioletu :D
OdpowiedzUsuńo tak :) też uwielbiam !
UsuńW szminkach wyglądasz zjawiskowo. Ja z tej kolekcji czaję się na paletkę, więc szybciutko ją pokazuj :)
OdpowiedzUsuńpokażę! paletka jest świetna :)
UsuńDruga szminka bardzo ładna. Cienie kompletnie nie w moich kolorach :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńte cienie są totalnie w moich kolorach więc akurat mam zaciesz :D
Pomadki przepiękne! <3
OdpowiedzUsuńteż tak sądzę!
UsuńKolory iście jesienne, jednak osobiście źle bym się w nich czuła.
OdpowiedzUsuńto prawda - pod względem kolorystycznym odzwierciedlają idealnie aktualną porę roku.
UsuńKażda z nas czuje się dobrze w czymś innym :) niektóre mało w czym. Inne w prawie wszystkim. Te odcienie do "łatwych" w noszeniu nie należą więc ani trochę mnie nie dziwi fakt, że mogłabyś się w nich nie czuć dobrze. :)
kolory faktycznie jesienne :)
OdpowiedzUsuńja mam Personal Pick :) ale jeszcze jej nie używałam!
super, że udało Ci się ją dorwać <3
UsuńWow piękne te cienie :) barrrdzo jesienne :)
OdpowiedzUsuńto prawda! one krzyczą "JESIEŃ" - kojarzą mi się z tym co teraz mam na ulicy czyli pierdyliardem żółtych, pomarańczowych i brązowych liści :)
UsuńDruga smzionka bardziej mnie kupuje ;)
OdpowiedzUsuńraczej spodziewana reakcja ;)
UsuńBardzo mi się podoba ten makijaż ! :)))
OdpowiedzUsuńogromnie się cieszę :)
UsuńMarsalowy cień piękny :)
OdpowiedzUsuńjest zdecydowanie moim ulubieńcem!
UsuńFioletowa szminka przecudowna a i cienie i makijaż też mi się bardzo podobają :)
OdpowiedzUsuńWampowy fiolet przepiękny! :)
OdpowiedzUsuńCudna fioletowa pomadka :)
OdpowiedzUsuńJaka cena pomadek? Ta druga jest świetna ;)
OdpowiedzUsuńBardzo odważny makijaż,można by powiedzieć,dla bardzo odważnych kobiet.Do mojego typu urody jednak nie pasuje
OdpowiedzUsuńPiękne kolory szminek wybrałaś :)
OdpowiedzUsuńOsobiście nie lubię tej formuły pomadek, ale wiadomo każda z nas lubi co innego.
Za to matowe cienie przegapiłam, a szczególnie mi żal marsalowego brązu, bo przydałby się w kolekcji :(
Nad 9-tka ciągle dumam, bo można ją jeszcze kupić online.