Przerywam
milczenie... Bo to wstyd, żeby się tak lenić prawie dwa tygodnie i zostawiać Czytelników. Ale każdy
jest tylko człowiekiem, i jak to człowiek, raz bywa lepiej, raz
gorzej. Stwierdziłam ostatnio, że najgorzej jest napisać pierwsze dwie
linijki tekstu, potem jakoś leci :)
Jak widzicie, mam nieustającą fazę na włoską markę KIKO. Dzięki fenomenalnej obsłudze dziewczyn w Pasażu Grunwaldzkim jestem tam stałym (choć z racji odległości do Wrocka nie częstym) gościem. Mam Wam TYLE do pokazania! KIKO trochę zwariowało, bo z początku słyszałam o dwóch / trzech limitowanych kolekcjach w roku po czym co chwilę wyskakują z czymś nowym. Planuję pokazać Wam kilka produktów z kolekcji Rebel Romantic, która nadal jest dostępna w salonach. Za chwilę wybieram się po nowości z kolekcji Midnight Siren - oczopląsu można dostać :D Przy okazji mam do Was bardzo ważne pytanie: czy interesują Was posty z pokazaniem nowych produktów z limitowanych kolekcji (swatche, pierwsze wrażenie itp) które NIE SĄ pełnymi recenzjami? Takie poglądowe? Bo jaki jest sens pokazywać po pełnych testach kosmetyki, których już nie ma w sprzedaży? Dajcie znać w komentarzach co o tym sądzicie.
Tak czy inaczej dzisiaj przybywam z postem o produkcie do pielęgnacji. Produkcie, którego używać uwielbiam. Choć dotychczas z KIKO kojarzyła mi się głównie kolorówka i w nią celowałam, to Kaśka za pierwszą wizytą poleciła mi tę maseczkę i jestem w niej zakochana!
Kilka słów od producenta
"Czarna maseczka detoksykująco-energetyzująca, która pomaga skórze uwolnić się od resztek zanieczyszczeń.
Idealna do wszystkich typów skóry.
Żelowa konsystencja gwarantuje optymalne rozprowadzanie.
Zawarte
w niej odpowiednio wyselekcjonowane glinki, w charakterystycznym
czarnym kolorze, pomagają usuwać toksyny i pozostałości zanieczyszczeń.
Struktura skóry jest wygładzona i napięta, twarz zyskuje świetlisty i
gładki wygląd.
Przetestowana klinicznie.Hipoalergiczna - specjalnie opracowana formuła dla zminimalizowania ryzyka alergii.
Nie zatyka porów. Nie zawiera parabenów.
Nie zatyka porów. Nie zawiera parabenów.
Pojemność 55 ml."
A teraz trochę ode mnie.
UWIELBIAM działanie tej maseczki. Świetnie wygładza skórę i mam bardzo mocne wrażenie, że świetnie oczyszcza i zmniejsza pory. Skóra jest po niej mięciutka jak futro na Janusza brzuchu, wypoczęta i odżywiona. Nie woła o krem tu, teraz i zaraz! Koi też drobne zaczerwienienia.
Ma bardzo przyjemną konsystencję, która świetnie i bezproblemowo rozprowadza się na twarzy. Nie posiada farfocli :D No przepraszam, ale ja po prostu totalnie nie rozumiem po co maska ma mieć jakieś zatopione w niej kawałki czegoś bliżej niezidentyfikowanego co i tak odpada do zlewu przy aplikacji (tak, piję do Glamglow, bo choć samą maskę polubiłam to farfocli - nie pojmuję). Mniejsza z tym. Jak już wspomniałam, aplikuje się świetnie, świetnie się też zmywa. W trakcie trzymania jej na twarzy jak to maski z glinką mają w zwyczaju, odrobinę zastyga ale na szczęście nie towarzyszy temu nieprzyjemne uczucie ściągania. Brak również dodatkowych przeżyć ekstremalnych w stylu pieczenie / chłodzenie. Stosowanie tej maski to sama przyjemność. A do tego zapach! Jest to chyba mój ulubiony maseczkowy zapach wszech czasów. Lekko jakby anyżowy? Trochę przypomina mi nieprodukowane już perfumy Clinique Simply, za którymi dawno temu szalałam.
Na zdjęciach poniżej możecie zobaczyć jak wygląda maseczka zaraz po nałożeniu na skórę (żelowa konsystencja) i po około 12-15 minutach - spokojnie sobie zastyga.
Jednym słowem - brać i próbować! Być może i Was oczaruje, tym bardziej, że to cudo kosztuje raptem 25zł :) niedużo według mnie :)

Na twarzy to pewnie zabójczo wygląda :P
OdpowiedzUsuńa tam :D na mnie wrażenia nie robi, na mężu tym bardziej, a koty się nie wypowiadają.
UsuńNo skusiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńno mam nadzieję :D ja mam jej zapas :)
UsuńJeśli zmniejsza pory - to jest dla mnie! Ostatnio mam z nimi problem ;(
OdpowiedzUsuńwiesz, ja to u siebie zauważyłam. wiadomo, że cudów nie ma i efekt nie utrzyma się długo, pewnie trzeba by ją robic częściej, ale ja to widzę u siebie :)
UsuńJuz widzę minę mojego Męza, gdyby zobaczył mnie w tej masce na twarzy.
OdpowiedzUsuńiiiiiiiiiii tam. A co ma mąz do gadania? powinien się cieszyć, że żona o siebie dba a nie marudzić.
UsuńPokazuj od razu LE, ja zawsze jestem ciekawa jak się prezentują nowe kosmetyki.
OdpowiedzUsuńok! Pewnie wrzucę i tak jeszcze coś z poprzednich kolekcji, ale postaram się pokazywać nowości od razu :)
UsuńOstatnio nawet byłam w sklepie tej firmy, ale nic mnie nie zachęciło. Po tę maseczkę bym wróciła.:)
OdpowiedzUsuńoj ja bardzo polubiłam się z ich kosmetykami i zawsze wyłażę z pełną siatą :D
UsuńNie wiem, dlaczego Kiko kojarzyło mi się tylko z kosmetykami do makijażu ;D. Zaintrygowała mnie ta maseczka, szczególnie swoim kolorem ;)
OdpowiedzUsuńmi również się tak wcześniej kojarzyła. Natomiast tę maskę mi polecano, zachwalano, Kaśka namawiała i cieszę się, że namówiła :)
UsuńA co do koloru - przecież już jest wiele takich maseczek :) tę naprawdę warto wypróbować - w końcu trzymamy to i tak kilkanaście minut...
Chyba obadam ją, jak będę w Kiko :)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa wrażeń :)
Usuńbędę musiała wybrać się chyba do Kiko i ją bliżej oblukać ;)
OdpowiedzUsuńzachęcam :)
UsuńMa w składzie glinkę? Z tego co piszesz działa podobnie ; ) A z wyglądu przypomina mi tą z morza martwego ;D
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę na nią : )
OdpowiedzUsuń