Ostatni projekt regularnych postów nawet całkiem mi się udał. O moich M·A·Cowych Hitach z nielimitowanych kolekcji możecie poczytać w tej serii. To jeszcze nie jest moje ostatnie słowo w tej kwestii, być może niebawem wznowię tamtą tematykę.
Tymczasem naszło mnie na kolejną mini serię. Pomyślałam, że mam tyyyyyyyyle szminek. Nie pokażę Wam na jednej focie ile, bo jeszcze mnie zamkną w wariatkowie. I ciągle chciałabym ich Wam pokazywać więcej i więcej. Stąd nowy pomysł. Krótkie posty, bez zbędnego rozpisywania się. Jeden post, trzy szminki, takie Lipstick Of The Day, LOTD. A potem pomyślałam, że jeszcze są błyszczyki! I lakiery do ust! I konturówki! Dlatego rozszerzyłam zakres serii do po prostu kosmetyków do ust. Zamysł pozostaje ten sam: trzy produkty do ust, których używałam w mijającym tygodniu, z szybkimi swatchami, krótkim opisem i prezentacją na mojej facjacie. Dajcie znać, co sądzicie! Jako dzień publikacji wybrałam piątek, już w lekkim weekendowym klimacie, ale to oczywiście może ulec jeszcze zmianie.
Będę dodawała swatche na dłoni, swatche na ustach. Chciałabym też pokazywać cały makijaż w jakim danego dnia z daną szminką chodziłam oraz, jeśli będzie dobrej jakości, zdjęcie oka. Tak kompleksowo.
Na pierwszy ogień będzie klasyka. Dwie czerwienie z M·A·C i pewna nowość w mojej kosmetyczce czyli pomadka ArtDeco. Zaczynamy!
Korzystając z niedawnej promocji na produkty ArtDeco skusiłam się na trzy produkty, wszystkie do ust, w tym pomadkę Long-Wear Lip Color. Wybrałam odcień 70 bo jest dość unikatowy. Różowo-koralowa baza z delikatnym jakby złotym shimmerem. Pokazuję ją Wam już teraz bo bardzo się z nią polubiłam, a to nowość na rynku. Ma bardzo przyjemny, słodki zapach, dość intensywny ale po paru chwilach lekko wietrzeje. Produkt z początku wydaje się być kremowy, miękki, świetnie rozprowadza się na ustach. Jednak po paru minutach jakby zastyga, bez wysuszania, ale jest dość trwały. Przetrzyma picie kawy czy lekki posiłek. Oczywiście jak to z większością zastygających produktów bywa - tłustsze jedzenie rozpuści niestety szminkę.
Pierwszą szminką M·A·C pokazaną w tej serii będzie M·A·C Red. To wykończenie Satin, choć po samej formule można pomyśleć, że bardziej Amplified bo szminka jest niesamowicie wręcz kremowa i fantastycznie napigmentowana. To piękna, soczysta, raczej chłodna czerwień, fenomenalnie zgrywa się z konturówką Cherry (KLIK). Seksi, choć nie tak trwała jak kolejna bohaterka tego posta.
Ostatnia szminka to chyba pierwsza pomadka M·A·C, co do której z początku nie byłam przekonana. Ruby Woo to klasyk. Taki must have. Pod względem koloru. Bo pod względem wykończenia to najbardziej tępa szmina jaką znam. A wierzcie mi, znam szminek sporo. Obraziłam się na nią kiedy wybrałam się na wesele do znajomych, po czym już po zaślubinach zaczęła się dziwnie zjadać, psuć, wysuszać usta, kruszyć. Oczywiście znam osoby, które z powodzeniem ją stosują. Ale mnie wtedy wnerwiła straszliwie. Dlaczego więc się nie rozstałyśmy? Po pierwsze odcień! Jest zjawiskowy, seksowny, piękny. Po drugie szminka ta w duecie z bazą pod szminkę (ja używam M·A·Cowej Prep + Prime) jest totalnie do okiełznania. Cieszę się, że M·A·Cówki podczas którejś mojej wizyty podpowiedziały mi ten sposób. Teraz mogę cieszyć się fenomenalnym odcieniem bez problemów.
Swatche na dłoni: Art Deco Long-wear lip color 70 - M·A·C M·A·C Red, M·A·C Ruby Woo
Co sądzicie o takich postach? Pasuje Wam taki rodzaj prezentacji produktów do ust? :D
Będę dodawała swatche na dłoni, swatche na ustach. Chciałabym też pokazywać cały makijaż w jakim danego dnia z daną szminką chodziłam oraz, jeśli będzie dobrej jakości, zdjęcie oka. Tak kompleksowo.
Na pierwszy ogień będzie klasyka. Dwie czerwienie z M·A·C i pewna nowość w mojej kosmetyczce czyli pomadka ArtDeco. Zaczynamy!
Korzystając z niedawnej promocji na produkty ArtDeco skusiłam się na trzy produkty, wszystkie do ust, w tym pomadkę Long-Wear Lip Color. Wybrałam odcień 70 bo jest dość unikatowy. Różowo-koralowa baza z delikatnym jakby złotym shimmerem. Pokazuję ją Wam już teraz bo bardzo się z nią polubiłam, a to nowość na rynku. Ma bardzo przyjemny, słodki zapach, dość intensywny ale po paru chwilach lekko wietrzeje. Produkt z początku wydaje się być kremowy, miękki, świetnie rozprowadza się na ustach. Jednak po paru minutach jakby zastyga, bez wysuszania, ale jest dość trwały. Przetrzyma picie kawy czy lekki posiłek. Oczywiście jak to z większością zastygających produktów bywa - tłustsze jedzenie rozpuści niestety szminkę.
Pierwszą szminką M·A·C pokazaną w tej serii będzie M·A·C Red. To wykończenie Satin, choć po samej formule można pomyśleć, że bardziej Amplified bo szminka jest niesamowicie wręcz kremowa i fantastycznie napigmentowana. To piękna, soczysta, raczej chłodna czerwień, fenomenalnie zgrywa się z konturówką Cherry (KLIK). Seksi, choć nie tak trwała jak kolejna bohaterka tego posta.
Ostatnia szminka to chyba pierwsza pomadka M·A·C, co do której z początku nie byłam przekonana. Ruby Woo to klasyk. Taki must have. Pod względem koloru. Bo pod względem wykończenia to najbardziej tępa szmina jaką znam. A wierzcie mi, znam szminek sporo. Obraziłam się na nią kiedy wybrałam się na wesele do znajomych, po czym już po zaślubinach zaczęła się dziwnie zjadać, psuć, wysuszać usta, kruszyć. Oczywiście znam osoby, które z powodzeniem ją stosują. Ale mnie wtedy wnerwiła straszliwie. Dlaczego więc się nie rozstałyśmy? Po pierwsze odcień! Jest zjawiskowy, seksowny, piękny. Po drugie szminka ta w duecie z bazą pod szminkę (ja używam M·A·Cowej Prep + Prime) jest totalnie do okiełznania. Cieszę się, że M·A·Cówki podczas którejś mojej wizyty podpowiedziały mi ten sposób. Teraz mogę cieszyć się fenomenalnym odcieniem bez problemów.
Co sądzicie o takich postach? Pasuje Wam taki rodzaj prezentacji produktów do ust? :D

Jak ja lubię czerwienie...........na Twoich ustach <3
OdpowiedzUsuńPierwsza tak idealna, 2 cóż przy moich rudych włosach mogłaby być za wulgarna a trzecia idealna do małej czarnej! ;D
OdpowiedzUsuńChcę więcej ;D!
Piękne, mega Ci pasują :) Ja ostatnio kupiłam russian red z MAC chyba klasyka klasyki:) Za niedługo planuje post z nią w roli głównej, obserwuję i zapraszam do mnie na rozdanie pod koniec lipca, myślę że do tej pory uzbiera się 150 obs:)
OdpowiedzUsuńPiękne soczyste kolorki :)
OdpowiedzUsuńmac ruby woo jest boska
OdpowiedzUsuńuwielbiam czerwień na ustach
pozdrawiam serdecznie
Marcelka Fashion
:)
Jestem za takimi postami! :D Z tej trójki znam tylko Ruby Woo, która u mnie sprawuje się całkiem nieźle :)
OdpowiedzUsuńno to ja nie wiem co ona do mnie ma :D Niemniej z bazą jest ok :) A kolor jest cudowny !
UsuńNiezmiennie zachwycam się Twoimi ustami. Mieć takie......... to byłoby coś.
OdpowiedzUsuńWszystkie makijaże piękne!
Mnie kusi Ruby Woo juk jakiś czas, ale cena studzi mój zapał..
ojjj...
UsuńPrzehandlowałabym je za figurę albo urodę wielu dziewczyn...
A co do can - MAC tani nie jest, choć nie jest też drogi jak na swoją jakość. a taka szminka, porządna, naprawdę się opłaca bo używa się jej długo, długo służy. Plus zawsze można wykorzystać na nią kupon z Douglasa :)
Wszyscy podejrzewamy, że Twoja naustna kolekcja nie jest mała, ale prezentowanie skarbów trójkami to dobry pomysł :-) Czerwienie choć piękne, to jednak nie moja bajka, dlatego bardziej mi wpadła w oko pomadka Ardeco.
OdpowiedzUsuńjest ... spora? :D nie wiem czy to dobre określenie ;) Wydaje mi się, że trzy to ani za dużo, ani za mało. Oczywiście inne posty o produktach do ust też będą, ale konsekwentnie chciałabym pokazywać różne produkty, z limitek, z różnych marek, półek cenowych itp.
UsuńJa tam każdemu zawsze radzę przekonać się do czerwieni, bo mało jaka szminka tak urodę podkreśla jak klasyczna czerwień. A że odcieni od groma i wykończeń, to sądzę, że każda dziewczyna znajdzie coś dla siebie :)
Ruby Woo marzy mi się już od jakiegoś czasu ;)
OdpowiedzUsuńRuby Woo moje marzenie, chyba będzie moją pierwszą pomadką z tej firmy :D
OdpowiedzUsuńOstatnio miałam ruby woo na ustach, czułam się w niej bardzo dobrze!
OdpowiedzUsuńruby woo piękna:) genialnie w niej wyglądasz:)
OdpowiedzUsuńRuby Woo <3
OdpowiedzUsuńM·A·C Ruby Woo piękny;))
OdpowiedzUsuńŚwiatny pomysł ! Sama jestem pomadko-maniaczką :) Oczywiście mam Ruby Woo i zawsze do niej też stosuję konturówkę Cherry i jak dla mnie pasują dobrze do siebie :) Podzielam Twoją opinię - najbardziej tępa szminka i w mojej kolekcji hah :D
OdpowiedzUsuńprzybij zatem :D
UsuńCoś w tym jest !
Ale dla efektu - warto. Chociaż inne w tym wykończeniu już są dużo lepsze...
Tobie pasują takie odcienie, ja się w nich nie widzę :)
OdpowiedzUsuńoj - wszystko kwestia przekonania uwierz :) Trzeba sobie powiedzieć, że to dobre eleganckie rozwiązanie i znaleźć pasujący odcień i wykończenie. Małymi kroczkami. To trochę tak jak ja przekonuję się do nudziaków. ;)
UsuńMnie się pomysł podoba bo sama uwielbiam pomadki :)
OdpowiedzUsuńu mnie będą pomadki i nie tylko :D
Usuńbardzo fajny pomysł posta, ale mnie już nie wolno kupować niczego do ust :x nie kusi mnie
OdpowiedzUsuńNa takich ustach każda pomadka wygląda świetnie ;)
OdpowiedzUsuńPomysł na post super! Pomadki MAC bardzo kuszą i zjawiskowo wyglądają na ustach! :)
OdpowiedzUsuńTa na pierwszym zdjęciu jest zachwycająca!
OdpowiedzUsuńCzerwienie zachwycają. Podoba mi się taki pomysł na serię postów.
OdpowiedzUsuńale masz śliczne usta! :)
OdpowiedzUsuńRuby Woo to już taki święty gral MACa, tak jak napisałaś :)
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo za takimi postami, swache na dłoni sa dobre, ale najlepiej widziec produkt juz na ustach. Moich faworytem w tej trójce jest piękna malinowa czewień Mac Red < 3
OdpowiedzUsuńu mnie swatche zawsze na dłoni, ustach, w makjiażu...
UsuńZawsze uważałam, że to daje fajny pogląd.
widzę, że Ruby Woo bije rekordy popularności :D Bhawo!
OdpowiedzUsuń;)
Dzięki za duży odzew, kolejny post juz na blogu, następny w przygotowaniu :)
Piękne czerwienie!
OdpowiedzUsuń