M·A·Cowe cienie In Extra Dimension ukochałam przy okazji poprzednich limitowanych edycji (na przykład TU), w których się pojawiały. I o ile nie zawsze rozumiem wprowadzanie pewnych limitowanych produktów do stałej oferty, to w przypadku cieni IED jestem całkowicie ZA!
Od razu ostrzegam - jeśli nie przepadacie za błyskiem, a jedyne co nosicie na oczach to stonowane maty - te cienie nie przypadną Wam do gustu. Ja jednak uwielbiam zarówno ich wykończenie, jak i piękne kolory więc skusiłam się kilka dni temu na 4 nowe odcienie. W tym poście pokażę Wam swatche wszystkich odcieni, jakie mam - jest ich w sumie 8 i każdy obecnie można kupić w sklepach.
M·A·C reklamuje te cienie jako "nowoczesną hybrydową formułę" która "łączy gładkość kremu, łatwość rozprowadzania płynnego cienia i pudrowe wykończenie z długo utrzymującym się kolorem i pryzmatycznymi refleksami". Muszę przyznać, że wszystko to... prawda. Kiedy dotkniecie opuszkiem palca powierzchni cienia, będziecie mieli wrażenie, że to niemal pianka... Cienie niesamowicie łatwo się blendują, fajnie chwytają się powieki tworząc na niej piękną warstwę koloru. Oczywiście nadal jest to cień prasowany. Na tradycyjnie zagruntowanej powiece (u mnie to baza UDPP itp + Paint Pot) cienie trzymają się cały dzień, cudownie połyskując.
To tyle i aż tyle jeśli chodzi o obietnice producenta. Co mam do dodania od siebie? Robienie nimi makijaży to czysta przyjemność. Nowe cienie praktycznie nie różnią się właściwościami od poprzednich edycji, dlatego recenzje piszę już teraz, póki produkty są w salonach. Owszem, będą na stałe, ale z doświadczenia wiem, że zanim to nastąpi trochę się naczekamy (nadal czekam na uzupełnienie zapasów konturówek Lip Pencil). Uwielbiam formułę tych cieni! Mocny pigment, praktycznie brak osypywania przy nakładaniu, wyrazisty efekt na oku, cudowne rozświetlenie... Robienie nimi makijażu to sama radość i przyjemność.
Swatche (bez bazy, po jednorazowym przeciągnięciu palcem po powierzchni cienia) prezentują się tak, w różnym rodzaju oświetlenia. Najpierw nowe cienie:
A Natural Flirt, Sweet Heat, Smoky Mauve, Grand Galaxy
I te, które mam już od dawna.
Stolen Moment, Fathom's Deep, Legendary Lure, Sea Worship
Makijaże z tymi cieniami. Pierwszy to szybki wczorajszy z użyciem czterech nowych cudeniek.
A tutaj znalezione na dysku stare zdjęcia z użyciem odcieni Sea Worship i Legendary Lure:
Jeśli jak ja lubicie taki efekt na powiekach, koniecznie przyjrzyjcie się tym produktom. Cena jednego cienia do przyjemnych nie należy, ale są bardzo wydajne i po prostu bajeczne. Dostępne tradycyjnie w salonach M·A·C, w wybranych Douglasach, na stronie Douglasa oraz maccosmetics.pl.

Omomom piękny kolory *_* Gdybym mogła to wszystkie bym je przygarnęła :D
OdpowiedzUsuńo mamo, jakie piękne!! <3
OdpowiedzUsuńPiękne są :)
OdpowiedzUsuńJeeeej, ale cudne te cienie! :)
OdpowiedzUsuńCienie ładne, ale Ty na ostatniej focie podbiłaś moje serce. Pięknota <3
OdpowiedzUsuńAa Aga bo to z czasów jak chudsza byłam :) to dlatego :))
UsuńCo tam cienie...
OdpowiedzUsuńMieć takie piękne usta jak Twoje! to jest coś! O!
Pięknie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńDrugi makijaż bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńNiestety są dwa problemy, nie potrafię poprawnie rozcierać cieni i źle się czuje w tak mocnym makijażu, ale za to Tobie w obu wersjach ślicznie :)
Czuje sie zakochana w nich *_* wyglądają genialnie!
OdpowiedzUsuńCienie super! Ciężko się zdecydować na jeden :)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w nich pięknie wyglądają w makijażach :)
OdpowiedzUsuńSweet Heat jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńPiękne <3 A Natural Flirt i Sweet Heat chętnie widziałabym u siebie :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam błysk na powiekach i raczej samych matów na oczach u mnie nie będzie ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie odcienie bajkowe, grand galaxy jest mega :)
Ostatnio Pani w MACu zrobiła mi makijaż tymi cieniami i bardzo mi przypadły do gustu, mimo że rzadko używam cieni ;)
OdpowiedzUsuńŚliczności, ten makijaż w zieleniach jest cudny :)
OdpowiedzUsuńJakie cudeńka!
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie jakie daja wykonczenie :)
OdpowiedzUsuń