Odkąd salon Kiko Cosmetics pojawił się we wrocławskim Pasażu Grunwaldzkim, jestem tam częstym gościem. Dziewczyny są przemiłe, zawsze chętnie doradzą (czasem szczerze odradzą co też bardzo sobie cenię!) i za każdym razem na coś fajnego się skuszę. Tym razem chciałam Wam pokazać lakier, który w piątek gościł na moich paznokciach. I chyba ze trzy osoby zwróciły na niego uwagę i pytały co to :)
Jeśli jesteście ze mną wystarczająco długo to wiecie, że uwielbiam różne rodzaje kosmetyków. W kwestii paznokciowej jest nie inaczej. Czasem mam ochotę na wykończenie kremowe, czasem elegancki shimmer, a równie często wołają do mnie błyszczące glassflecki. Tym razem padło na to ostatnie wykończenie i na paznokcie trafił Kiko Nail Lacquer o numerze 530*. To fantastyczny błyszczący lakier o niebieskiej bazie, z turkusowymi, złotymi, zielonymi glassfleckami. Dodatkowo mam wrażenie, że ma w sobie kapkę fioletu. W zależności od kąta padania światła widać w nim bardziej niebieskości lub zielenie. Perfekcyjny żuczek! Co prawda efekt ciężko było mi uchwycić na zdjęciach, jest nieco bardziej zielony w rzeczywistości. Ale naprawdę warto na niego zerknąć :)
Muszę się Wam do czegoś przyznać! Odkąd kilka lat temu odkryłam Seche Vite (ostatnio również Poshe czy Insta-Dri) praktycznie żaden mój mani nie był robiony bez przyspieszaczy. Nie znoszę długiego schnięcia lakieru, więc odruchowo nakładam na niego produkty skracające ten czas. Gdy aplikowałam ten lakier Kiko, w planach miałam szybkie zrobienie zdjęć i potem nałożenie Seche ale... nie zdążyłam :D Jak wiecie, SV nakłada się na jeszcze mokrą ostatnią warstwę lakieru. Jakie było moje zdziwienie, kiedy po skończonych zdjęciach Kiko był praktycznie suchy! Tak więc z ciekawości zostawiłam go na paznokciach bez top coatu. Po dwóch dniach lekko starły się końcówki, ale lakier nie odpryskiwał itp. Na trzeci dzień niestety dostał z noża ;( i musiałam go zmyć. Gdyby nie to, myślę że jeszcze dzień bym go potrzymała. Można więc śmiało pochwalić markę za lakiery, które szybko schną i są dość trwałe, nawet solo, a do tego pędzelek jest bardzo wygodny jak dla mnie. Glassflecki kryją przeważnie po dwóch warstwach, tu jest nie inaczej. Numer 530 nie robi prześwitów, ma dobrze wyważoną konsystencję.
Lubicie lakiery Kiko? Moja kolekcja się powiększa, aktualnie liczy sobie kilkanaście sztuk. Te lakiery możemy dostać teraz w promocji za 9,90zł.
*Nawiasem mówiąc, czy Was też wnerwia brak nazw w kosmetykach? Jakoś dużo łatwiej zapamiętuje mi się produkty po nazwach niż numerach...
Jeśli jesteście ze mną wystarczająco długo to wiecie, że uwielbiam różne rodzaje kosmetyków. W kwestii paznokciowej jest nie inaczej. Czasem mam ochotę na wykończenie kremowe, czasem elegancki shimmer, a równie często wołają do mnie błyszczące glassflecki. Tym razem padło na to ostatnie wykończenie i na paznokcie trafił Kiko Nail Lacquer o numerze 530*. To fantastyczny błyszczący lakier o niebieskiej bazie, z turkusowymi, złotymi, zielonymi glassfleckami. Dodatkowo mam wrażenie, że ma w sobie kapkę fioletu. W zależności od kąta padania światła widać w nim bardziej niebieskości lub zielenie. Perfekcyjny żuczek! Co prawda efekt ciężko było mi uchwycić na zdjęciach, jest nieco bardziej zielony w rzeczywistości. Ale naprawdę warto na niego zerknąć :)
Muszę się Wam do czegoś przyznać! Odkąd kilka lat temu odkryłam Seche Vite (ostatnio również Poshe czy Insta-Dri) praktycznie żaden mój mani nie był robiony bez przyspieszaczy. Nie znoszę długiego schnięcia lakieru, więc odruchowo nakładam na niego produkty skracające ten czas. Gdy aplikowałam ten lakier Kiko, w planach miałam szybkie zrobienie zdjęć i potem nałożenie Seche ale... nie zdążyłam :D Jak wiecie, SV nakłada się na jeszcze mokrą ostatnią warstwę lakieru. Jakie było moje zdziwienie, kiedy po skończonych zdjęciach Kiko był praktycznie suchy! Tak więc z ciekawości zostawiłam go na paznokciach bez top coatu. Po dwóch dniach lekko starły się końcówki, ale lakier nie odpryskiwał itp. Na trzeci dzień niestety dostał z noża ;( i musiałam go zmyć. Gdyby nie to, myślę że jeszcze dzień bym go potrzymała. Można więc śmiało pochwalić markę za lakiery, które szybko schną i są dość trwałe, nawet solo, a do tego pędzelek jest bardzo wygodny jak dla mnie. Glassflecki kryją przeważnie po dwóch warstwach, tu jest nie inaczej. Numer 530 nie robi prześwitów, ma dobrze wyważoną konsystencję.
Lubicie lakiery Kiko? Moja kolekcja się powiększa, aktualnie liczy sobie kilkanaście sztuk. Te lakiery możemy dostać teraz w promocji za 9,90zł.
*Nawiasem mówiąc, czy Was też wnerwia brak nazw w kosmetykach? Jakoś dużo łatwiej zapamiętuje mi się produkty po nazwach niż numerach...

Świetny kolor, lubię takie :)
OdpowiedzUsuńA za granicą większość kosmetyków kiko ma swoje nazwy :D u nas są tylko numerki. A ten lakier jest przepiękny, mimo że wygląda dość niepozornie :D
OdpowiedzUsuńJa posiadam lakier z serii Quick Dry 855- bardzo podobny do Twojego, ale z przewagą zieleni. Przepiękny i bardzo nieoczywisty. ;)
OdpowiedzUsuńWitam. Też go mam i uważam, że jest super. Doskonały na sylwestrowe mani. :-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńsyrenkowy :)
OdpowiedzUsuńOcean <3
OdpowiedzUsuńfajny kolorek ;)
OdpowiedzUsuńulala piękny! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam glassflecki od Kiko. Obłęd !!! :D
OdpowiedzUsuńŁadny :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam niebieskie lakiery, ale ten mi się nie podoba, jest zbyt holo jak dla mnie :(
OdpowiedzUsuńMuszę iść do Kiko w końcu:D
OdpowiedzUsuńPiękny kolor :)
OdpowiedzUsuńpięknie się mieni, takie lakiery lubię :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolor :)
OdpowiedzUsuń