Do recenzji tego produktu zbieram się i zbieram już... dwa lata. Od dwóch i pół go używam, zużyłam kilka opakowań a kolejne aktualnie mam w zapasie. Już te dwa zdania wstępu zapewne mówią Wam wiele o tonie, w jakim ta recenzja będzie ale pozwólcie, że się rozpiszę :) Przede wszystkim, jeśli jesteście stałymi czytelnikami mojego bloga to wiecie, że z firmą L'Oreal jakoś nie do końca mi po drodze. Lubię niektóre ich produkty do ust, cienie Infallible i nie wiem czy to nie wszystko. Kusi mnie jeszcze fioletowy Volume Million Lashes So Couture... Do pielęgnacji tej firmy nigdy mnie specjalnie nie ciągnęło i nie bardzo umiem powiedzieć, dlaczego. Moja historia z kremem L'Oreal Kod Młodości Blask zaczęła się dość niewinnie - od rekomendacji znajomego, takiego, któremu ufam w tych kwestiach. Tym sposobem mogę Wam przedstawić moją opinię o tym produkcie bo po takim czasie wiem już o nim chyba wszystko :)
Producent obiecuje widoczne rezultaty - od razu świeżą i promienną skórę, po tygodniu przebarwienia mają stać się mniej widoczne a po miesiącu widocznie zredukowane. Od razu zaznaczam, w większość super obietnic i tak rzadko wierzę, więc i tutaj podeszłam sceptycznie. Czy któraś z obietnic się spełniła? O tym za chwilę.
Według mnie nie jest produkt typowo rozświetlający, taki w stylu M·A·C Strobe Cream. L'Oreal ma w swojej ofercie na półce z makijażem bazę Lumi Magique która nieco mocniej rozświetla. Ten krem traktuję bardziej jako poranny nawilżacz, bazę i produkt który delikatnie dba o kondycję mojej skóry.
Ma postać bardzo lekką, niemal wodnistą i delikatny jakby leciutko i prawie niewyczuwalnie cytrusowy zapach. Faktycznie w kropelce widać niby perłę ale na mojej skórze ona znika. Wspominałam o tym kremie w poście o ulubieńcach 2013 roku TUTAJ. Pisałam wtedy, że używam go głównie pod minerały (wtedy jeszcze Lucy miała inną cudowną formułę, nie wiem co oni zrobili z tym podkładem, w którymś momencie po prostu przestał być dobry ale to temat na inny post). Niedługo po tym poście, kiedy skończyła mi się stara formuła Lucy przerzuciłam się z powrotem na podkłady w płynie. I nadal używałam tego kremu pod podkład. I praktycznie używam do dziś.
Uwielbiam stosować go rano bo daje wrażenie odświeżenia skóry, takiej przyjemnej rześkości. Na mojej twarzy bardzo dobrze się wchłania, praktycznie całkowicie a skóra jest dzięki niemu miękka i elastyczna. Nie jest lepki ani tłusty, dlatego doskonale sprawdza się u mnie pod makijaż. Nic nie spływa, nie ściera się w ciągu dnia. Mam cerę mieszaną w kierunku suchej jednak nie potrzebuję już na ten rozświetlacz żadnego kremu. Oczywiście, zdarza mi się używać innych kremów (jeśli mnie znacie nie powinno Was to dziwić) na zmianę z tym z L'Oreal. Jednak często po prostu do niego wracam.
Witamina C w nim zawarta działa na moją skórę kojąco, zmniejsza zaczerwienienia i delikatnie rozjaśnia, zwłaszcza blizny potrądzikowe. Krem ten nie powoduje wysypu na mojej twarzy, nie mam kaszki ani zatkanych porów. Nie podrażnił mnie. Z poważniejszymi przebarwieniami sobie nie radzi, wbrew zapewnieniom producenta i mimo długiego w moim przypadku czasu stosowania. Nie mam jednak o to żalu, w końcu to niedrogi produkt (można upolować już za 35-40zł) i na pewno wymagałby jakiegoś wsparcia w postaci kremu lub serum. Podejrzewam, że lepsze efekty można uzyskać stosując pozostałe kremy z tej serii ale ja się nie skusiłam bo efekt jaki daje Kod Młodości Blask mnie satysfakcjonuje. Dodam, że stosowałam go pod makijaż u wielu osób i żadna nie skarżyła się na jego działanie, zły wpływ na podkład itp.
Według mnie nie jest produkt typowo rozświetlający, taki w stylu M·A·C Strobe Cream. L'Oreal ma w swojej ofercie na półce z makijażem bazę Lumi Magique która nieco mocniej rozświetla. Ten krem traktuję bardziej jako poranny nawilżacz, bazę i produkt który delikatnie dba o kondycję mojej skóry.
Ma postać bardzo lekką, niemal wodnistą i delikatny jakby leciutko i prawie niewyczuwalnie cytrusowy zapach. Faktycznie w kropelce widać niby perłę ale na mojej skórze ona znika. Wspominałam o tym kremie w poście o ulubieńcach 2013 roku TUTAJ. Pisałam wtedy, że używam go głównie pod minerały (wtedy jeszcze Lucy miała inną cudowną formułę, nie wiem co oni zrobili z tym podkładem, w którymś momencie po prostu przestał być dobry ale to temat na inny post). Niedługo po tym poście, kiedy skończyła mi się stara formuła Lucy przerzuciłam się z powrotem na podkłady w płynie. I nadal używałam tego kremu pod podkład. I praktycznie używam do dziś.
Uwielbiam stosować go rano bo daje wrażenie odświeżenia skóry, takiej przyjemnej rześkości. Na mojej twarzy bardzo dobrze się wchłania, praktycznie całkowicie a skóra jest dzięki niemu miękka i elastyczna. Nie jest lepki ani tłusty, dlatego doskonale sprawdza się u mnie pod makijaż. Nic nie spływa, nie ściera się w ciągu dnia. Mam cerę mieszaną w kierunku suchej jednak nie potrzebuję już na ten rozświetlacz żadnego kremu. Oczywiście, zdarza mi się używać innych kremów (jeśli mnie znacie nie powinno Was to dziwić) na zmianę z tym z L'Oreal. Jednak często po prostu do niego wracam.
Witamina C w nim zawarta działa na moją skórę kojąco, zmniejsza zaczerwienienia i delikatnie rozjaśnia, zwłaszcza blizny potrądzikowe. Krem ten nie powoduje wysypu na mojej twarzy, nie mam kaszki ani zatkanych porów. Nie podrażnił mnie. Z poważniejszymi przebarwieniami sobie nie radzi, wbrew zapewnieniom producenta i mimo długiego w moim przypadku czasu stosowania. Nie mam jednak o to żalu, w końcu to niedrogi produkt (można upolować już za 35-40zł) i na pewno wymagałby jakiegoś wsparcia w postaci kremu lub serum. Podejrzewam, że lepsze efekty można uzyskać stosując pozostałe kremy z tej serii ale ja się nie skusiłam bo efekt jaki daje Kod Młodości Blask mnie satysfakcjonuje. Dodam, że stosowałam go pod makijaż u wielu osób i żadna nie skarżyła się na jego działanie, zły wpływ na podkład itp.
Słoiczek jest wizualnie niezły, jest zaopatrzony w pompkę która świetnie wydziela ilość produktu - dwie porcje idealnie wystarczają na twarz i szyję. Co mnie wkurza? Niemożność podejrzenia ile jeszcze kremu zostało w opakowaniu. Znalazłam jednak sposób - zerwałam folię z wierzchu co dało mi podgląd na zawartość. Niedawno jednak L'Oreal zmienił szatę graficzną swoich kremów bo jeden z zapasu jest już w nowym opakowaniu. I ten nowy, obadałam już to, nie ma możliwości zerwania folii także - ruletka, a szkoda.
Przyznam się Wam, że to jeden z niewielu kremów, przy którym przy zmianie opakowań i chwilowym jego braku w sklepach miałam naprawdę stracha - co się dzieje? Zawsze staram się mieć zapas ale naprawdę ciężko byłoby mi go zastąpić. Znacie? Lubicie?

Nie znam, ale tak go opisałaś, ze chyba poznam :D
OdpowiedzUsuń:)
Usuńtylko faktycznie trudno z jego dostępnością. Ostatnio widziałam na tagomago, był też w Douglasie. W rossmannie już go nie ma, przynajmniej tej pierwotnej wersji... :/ ale w necie nawet taniej jest :)
rany, chyba nawet na półkach go nie widziałam :) ale ciekawie działa, mógłby być dla mnie fajny, ale tylko latem :)
OdpowiedzUsuńjeśli zimą Twoja skóra potrzebuje mega odżywienia to raczej się nie sprawdzi ten kremik. Ale latem - jak najbardziej. Fota z nałożonym produktem na ręku jest robiona chwila po chwili. Naprawdę ładnie sie u mnie wchłania.
UsuńMiałam coś podobnego z Nivea lata temu. Krem ze zmieloną miką ( tak po krótce), która ładnie rozświetlała. Nie wiedziałam, że Loreal ma coś podobnego...W sumie fajna rzecz :)
OdpowiedzUsuńno tylko w tym kremie jakby jest perła a jednak jej nie ma :) za to ładnie odświeża cerę ;)
UsuńNo własnie co z tą Lucy tez to zauważyłam, poprzednie opakowanie miałam lepsze :/
OdpowiedzUsuńI teraz mam dylemat czy znów zamawiać, bo to mój ukochany podkład od prawie 4 lat i nagle jakies cuda mi się tu z nim dzieją....
A tego twojego cuda to ja nigdy na żadnej półce nie widziałam :/
nie wiem ale jestem załamana bo to był mój ukochany minerałek. "mokry", pięknie kryjący... nie wiem co zmienili już nawet w składy się wczytywałam. Niby bez zmian a podkład zupełnie inny - suchy, minimalne krycie :(
Usuńbyło na półkach bylo, teraz to bardziej w tej drugiej wersji jaką pokazałam. Ale najlepiej w necie kupować :)
no właśnie krycie mniejsze i zaczął podkreślać mi suche skórki a wcześniej nigdy tak się nie działo :/
UsuńWielki smutek :(
bo w ogóle jest dużo bardziej suchy :/
UsuńNie miałam do czynienia z tym rozświetlaczem w kremie, ale jego formuła wygląda interesująco. Aktualnie szukam czegoś lekkiego pod makijaż, zależy mi na tym, aby specyfik dobrze się wchłaniał i nie powodował wysypu niedoskonałości.
OdpowiedzUsuńten zdecydowanie dobrze się wchłaniał na mojej skórze i u mnie nie wywołał problemów ze skórą ale to jest zawsze niestety indywidualna reakcja...
UsuńMusze sie za nim rozejrzeć;).
OdpowiedzUsuńMialam go, ale kompletnie sie nie sprawdzil u mnie i opisalam go jako bubel, bo powodowal ogromne swiecenie sie mojej cery, cos okropnego :(
OdpowiedzUsuńno widzisz, dlatego właśnie ja nie lubię pisać "bubel" bo znowu potwierdzenie znajduje teoria, że co dla jednego bublem, dla drugiego hitem ;)
Usuńa serio - może po prostu nie zgrał się z Twoją cerą?
Mojej suchej, miejscami minimalnie przetłuszczającej się robi naprawdę dobrze :) grunt to znaleźć swój hit ;)
Ostatnio kupiły go dwie moje znajome, promocje zrobiły swoje - mniejsze opakowanie kosztowało 7,99zł, a to duże 14,99zł. Teraz już wiem skąd takie ceny, pewnie przed zmianą opakowań. Ja sama nie kupowałam, bo niestety przy mojej skłonnej do błyszczenia cerze nie do końca byłabym zadowolona. One jednak podobnie jak Ty, bardzo go sobie chwalą.
OdpowiedzUsuńa w jakich on występuje mniejszych lub większych pojemnościach bo szczerze widziałam go tylko w 30ml :D nie wiedziałam, że są jakieś różne :D
UsuńByły 15ml w tubce
UsuńNa lato świetny ;)
OdpowiedzUsuńtrzeba wypróbować bo pewnie jak zawsze nie każdej cerze przypasuje :)
UsuńNiestety nie znam tego produktu. Wspominasz o fioletowym tuszu L'oreal, mam trzy rodzaje Volume Million Lashes i najbardziej lubię złotą i czerwoną wersję, fioletowa nadaje bardzo ''naturalny'' efekt.
OdpowiedzUsuńhaha i już sama nie wiem nic. :D
Usuńpewnie kiedyś przy okazji fajnej promocji się skuszę na którąś wersję :)
Nie znam, z chęcią spróbuję, przekonuje mnie jako baza pod make up i być może pomoc przy przebarwieniach. Potrzebuję czegoś co się szybko wchłonie, jak wiadomo rano człowiek ma niewiele czasu. Mam nadzieje, że dobrze sprawdzi się przy skórze mieszanej
OdpowiedzUsuńtrudno mi powiedzieć jak się sprawdzi. Moja cera jest raczej sucha w kierunku mieszanej, przetłuszcza się na brodzie, skrzydełkach nosa, lekko czasem na czole. Ale ten krem toleruje dobrze :)
Usuńużywałam go chyba właśnie ze 2 lata temu i bardzo lubiłam :) teraz sięgnęłam po inne serum, ale tez z l'oreala
OdpowiedzUsuńktóre serum teraz masz? Fajne?
Usuńojj na takie serum to bym się chętnie skusiła!
OdpowiedzUsuńNie znam i nie widziałam nigdzie ;(
OdpowiedzUsuńNigdy nie widzialam. Jak gdzies znajde to moze sie skusze
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco. Wydaje się wart wypróbowania. Wprawdzie moja cera lubi się przetłuszczać i świecić, ale ujednolicenie koloru zawsze się przyda.
OdpowiedzUsuń