Nie wiem jak Wam, ale mi Halloween w żaden sposób nie przeszkadza :) Wczoraj wieczorem postanowiłam powalczyć z moimi ograniczeniami i efektem mojej półtoragodzinnej pracy jest taki oto makijaż. Cały dzień za mną ten pomysł chodził, ale nie wiedziałam jak się za to zabrać. W końcu odpaliłam Youtube - cenne źródło informacji i natknęłam się na rewelacyjny nieskomplikowany tutorial nancyvlp (KLIK). I tym sposobem wyczarowałam pierwszy w moim życiu makijaż inspirowany meksykańskimi cukrowymi czaszkami. O tym skąd się wzięła ta tradycja możecie poczytać w Internecie (Wikipedia) - to ciekawa lektura, zwłaszcza, że Meksykanie w fajny sposób obchodzą Święto Zmarłych i dużo bliżej mi do ich postrzegania tego czasu. Ale ja nie o tym :)
Mając w planach taki makijaż zakupiłam sobie w tygodniu podkład Kryolan Ultrafoundation w odcieniu TV White. Pozwólcie na kilka słów o nim... Pierwszy raz z tym podkładem zaliczam do dość nieudanych. Żeby nie powiedzieć, że się zniechęciłam. Być może jest to wina bazy z L'Oreala którą użyłam pod niego (nie chciałam aby tak ciężki produkt miał bezpośredni kontakt ze skórą). Podkład ani odrobinę nie wtopił się w skórę. Owszem, stworzył na niej dość dobrze widoczną białą powłokę, jakoś dałam radę wpracować go gąbką... Ale problem mój z nim polegał na tym, że wystarczyło lekkie dotknięcie, muśnięcie palcem a na produkt momentalnie się ścierał pozostawiając na skórze prześwity-giganty. Przy takiej ilości pracy, gdzie czasem nieopatrznie dotknie się twarzy stabilizując rękę itp - takie właściwości podkładu są dla mnie mocno niesatysfakcjonujące. I nic nie dało przypudrowanie go pudrem utrwalającym (M·A·C Set Powder).
Jako pozostałych kosmetyków użyłam między innymi:
- czarnej kredki Supershock Avon (KLIK) do obrysu oka,
- M·A·C fluidline Blacktrack (KLIK) do zrobienia detali, noska, pajęczyny,
- MIYO cień do powiek Ambition (KLIK) - główny fiolet na oku,
- M·A·C pigment Violet na ruchomej powiece,
- UD Electric - odcień Thrash - na płatki kwiatów wkoło oka,
- szminki Makeup Revolution w odcieniu Atomic Make It Right
W kilku miejscach przykleiłam też cyrkonie, na kleju DUO trzymały się bez problemu :) Niestety, do końca nie wiedziałam czy uda mi się ten makijaż zrobić i czy będzie się nadawał do zdjęć więc nie zadbałam o dodatki w postaci sztucznych kwiatów na głowę... stąd kwiecista chusta ;) Bez chusty wyglądało to w ten sposób:
Przyznam się Wam szczerze i bez bicia - to była rewelacyjna zabawa! Z każdym krokiem coraz przyjemniejsza, kiedy widziałam, że zaczyna nabierać to realnych kształtów i naprawdę było mi smutno, że musiałam go w końcu zmyć! Na pewno będę jeszcze próbowała bawić się tą konwencją, myślę, że spróbuję też zrobić inne dziwaczne makijaże w przyszłości :) Sugar Skull mnie zachwyciła!
Mały bonusik w postaci zdjęcia z Czarnym Kotem :D W końcu to kolejny symbol Halloween :)

Ale to musiało czasu zająć o.O wygląda genialnie ;)
OdpowiedzUsuńpółtorej godzinki, nawet wspomniałam w tekście tak dla orientacji :)
Usuńsądziłam, że zajmie mi dużo dłużej przyznam szczerze :)
Mnie ostatnio tyle czasu zajmuje zwykły mocny makijaż ;)
UsuńŚwietny efekt, zwłaszcza oczy! ale mnie nie bardzo przekonuje ta "stylistyka" ;)
Super! Uwielbiam mexykańskie motywy ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny make up :)
OdpowiedzUsuńGenialne, boskie i cudowne.
OdpowiedzUsuńŚwietny, bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńWiesz, że kompletnie Cię nie poznałam?;)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny efekt :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam cala kulture meksykanska ! bardzo fajnie wyszedl ten make up ! :)
OdpowiedzUsuńWygląda na bardzo pracochłonny!
OdpowiedzUsuńCzapki z głów Kasieńko. Świetna robota!
OdpowiedzUsuńJa Siedziałam w domu : p a ta chusta to myślałam, ze ręcznik hahaha i ze masz go o tak na głowie, co by udawać taka czaszkę spod prysznica : p
OdpowiedzUsuńGenialny makijaż. prawdziwe cudo wyczarowałaś. Chętnie zobaczę więcej takich makijaży w Twoim wykonaniu,
OdpowiedzUsuńŁAŁ, pięknie! Zawsze marzyłam, by mieć taki makijaż, ale moje umiejętności nie pozwalałyby mi na wyczarowanie go, a dotąd nie miałam okazji uczestniczyć w żadnej halloweenowej imprezie, by chciało mi się umawiać na taki makijaż u makijażystki ;) Zawsze jednak pozostaje podziwianie Sugar Skull na blogach :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie z kotem jest cudowne <3 W ogóle podziwiam cierpliwość, bo ja nie miałabym siły tyle wytrzymać z robieniem makijazu, ale ja w ogóle jestem niecierpliwa.
OdpowiedzUsuńJa byłam w ten dzień przebrana za lalkę, ale niestety zdjęć nie zrobiłam. Kotek jest śliczny, podobny do mojego <3
OdpowiedzUsuńTa pomadka ma rewelacyjny kolor! Jak z jej trwałością?
OdpowiedzUsuńWow. Rewelacja. Jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńA gdyby nie ostatnie zdjęcia bez nakrycia głowy, to w życiu bym Cię nie poznała :)
Wtóry już raz oglądam zdjęcia tej charakteryzacji i się zachwycam.
OdpowiedzUsuńKaśkaaa! Ciągle nie mogę u Ciebie komentować używając adresu url mojego bloga i maila.... wrrrrrrr ;>
OdpowiedzUsuńfajny sugarskull, też kiedyś malowałam, nie wiem czy pamiętasz :P Tu na sobie http://blog.greatdee.pl/halloween-2012-sugar-skull-tutorial/
a tu na sesji kiedyś: http://blog.greatdee.pl/el-dia-de-los-muertos/
Mi też zdecydowanie bliżej do meksykańskiego podejścia do tego dnia! A historia jest bardzo ciekawa i warto ją zgłębić głębiej niż na wikipiedii ;)