Dzisiaj w cyklu o nielimitowanych produktach M·A·C przychodzę do Was z kolejnym kosmetykiem, bez którego nie wyobrażam sobie makijażu. I zapewne wiele z Was również nie widzi innej opcji - bo czarny liner to
dla wielu konieczność. Jedni wybierają czarną kreskę jako jedyne
upiększenie oka, inni używają jej do wykończenia fantazyjnych makijaży,
jeszcze inni nadają oku wyrazistości i spójności wykańczając codzienny
look cienką czarną linią. Wszystkim, którzy bez kreski nie ruszą się z
domu - polecam dzisiejszy krótki post. O moich poprzednich typach: pigmencie Vanilla i cieniu do powiek Copperplate, którego używam do brwi, możecie poczytać TU i TU.
Jak widzicie, moja sztuka jest już mocno wyświechtana. Przyznam się Wam od razu. Mój liner ma na pewno ponad 2 lata, ile dokładnie nie jestem w stanie powiedzieć, ale najwcześniejszy makijaż z jego użyciem jaki mam zapisany na dysku pochodzi jeszcze z 2012r. Jego powierzchnia jest już nieźle przeorana ale sam liner nadal ma się nieźle. Nie jest jeszcze mocno wysuszony, choć zdaję sobie sprawę, że pierwszej świeżości też już nie jest a w dodatku źle zaczęłam go używać. Moje pozostałe Fluidline'y (a mam ich na dzisiaj 22 sztuki) starałam się już używać nabierając produkt z jednego miejsca - nie naruszając całej powierzchni tylko napoczynając w jednym miejscu.
Blacktrack to klasyczna, matowa czerń o rewelacyjnej pigmentacji. Gładko sunie po powiece, nie robi prześwitów, nie maże się. Najważniejsze jednak dla mnie, jako dla posiadaczki mocno tłustych powiek i oczu z opadającą powieką jest to, że liner ten nie odbija się. Jest pod tym względem jak dotąd niezawodny. Jest niesamowicie wydajny.
Blacktrack to klasyczna, matowa czerń o rewelacyjnej pigmentacji. Gładko sunie po powiece, nie robi prześwitów, nie maże się. Najważniejsze jednak dla mnie, jako dla posiadaczki mocno tłustych powiek i oczu z opadającą powieką jest to, że liner ten nie odbija się. Jest pod tym względem jak dotąd niezawodny. Jest niesamowicie wydajny.
Ta czerń jest niezastąpiona i mam mnóstwo makijaży, w których była po prostu kropką nad I.
Biorąc pod uwagę, że czerń to
najczęściej używany przeze mnie liner, zarówno na mnie jak i na innych -
inwestycja ta jest warta swojej ceny. Wiem, że 74zł to dla niektórych
sporo, jednak bywają i sporo droższe linery, jak choćby popularne Bobbi
Brown. Jeśli o mnie chodzi, wiem, że jak tylko zauważę w nim jakieś
zmiany w konsystencji czy działaniu wymienię mój słoiczek na świeży i
nadal będę się cieszyć jego niezawodnością.
Co wypada wiedzieć o linerach Fluidline?
- kupujemy je w okrągłym słoiczku 3g z czarnym wieczkiem bez pędzelka!!! Fluidline nigdy nie wystąpił w innym opakowaniu. Jeśli już mamy do czynienia z jakąś limitowaną edycją to zwykle logo M·A·C ma inny kolor. Tak więc jeśli znajdziecie na portalach aukcyjnych tanie "Fluidline" w kwadratowym opakowaniu lub wersje z mini pędzelkami - wiedzcie, że coś się dzieje! ;)
- to produkt żelowy, którego zadaniem jest narysować trwałą szybko zasychającą kreskę. Dlatego zostawiony samopas w trakcie malowania będzie miał tendencję do szybkiego wysychania w słoiczku. Żeby nic nam się nie ulatniało i nie zasychało, warto w trakcie malowania odkładać go do góry dnem, W ten sposób trzymamy go zakrytego więc nie wysycha i nie dostaje się do niego powietrze. Ja ten nawyk wyrobiłam u siebie bez problemu (podobnie rzecz się ma z Paint Potami). Gdzieś czytałam, że również warto je przechowywać naklejką do góry. Z braku miejsca na moje 22 słoiczki przechowuję je bokiem i nie zaobserwowałam żadnych problemów.
- występuje w kilku wykończeniach od totalnie matowych (Blacktrack, Waveline) przez perłowe (Macroviolet, Rich Ground) do mocno błyszczących (limitowany Deliciously Rich lub Copperthorn). Najmocniej kryją maty, z perłowymi i brokatowymi trzeba się odrobinę namęczyć jednak efekt jest fenomenalny i choć nie cieszą się one szczególnym upodobaniem w necie to osobiście bardzo lubię te błyskotki.
Co wypada wiedzieć o linerach Fluidline?
- kupujemy je w okrągłym słoiczku 3g z czarnym wieczkiem bez pędzelka!!! Fluidline nigdy nie wystąpił w innym opakowaniu. Jeśli już mamy do czynienia z jakąś limitowaną edycją to zwykle logo M·A·C ma inny kolor. Tak więc jeśli znajdziecie na portalach aukcyjnych tanie "Fluidline" w kwadratowym opakowaniu lub wersje z mini pędzelkami - wiedzcie, że coś się dzieje! ;)
- to produkt żelowy, którego zadaniem jest narysować trwałą szybko zasychającą kreskę. Dlatego zostawiony samopas w trakcie malowania będzie miał tendencję do szybkiego wysychania w słoiczku. Żeby nic nam się nie ulatniało i nie zasychało, warto w trakcie malowania odkładać go do góry dnem, W ten sposób trzymamy go zakrytego więc nie wysycha i nie dostaje się do niego powietrze. Ja ten nawyk wyrobiłam u siebie bez problemu (podobnie rzecz się ma z Paint Potami). Gdzieś czytałam, że również warto je przechowywać naklejką do góry. Z braku miejsca na moje 22 słoiczki przechowuję je bokiem i nie zaobserwowałam żadnych problemów.
- występuje w kilku wykończeniach od totalnie matowych (Blacktrack, Waveline) przez perłowe (Macroviolet, Rich Ground) do mocno błyszczących (limitowany Deliciously Rich lub Copperthorn). Najmocniej kryją maty, z perłowymi i brokatowymi trzeba się odrobinę namęczyć jednak efekt jest fenomenalny i choć nie cieszą się one szczególnym upodobaniem w necie to osobiście bardzo lubię te błyskotki.

pięknie wygląda na oku, ale mam na razie za dużo eyelinerów by kupić. może keidy indziej : )
OdpowiedzUsuńjak to czarny liner - zawsze w modzie :) ale je się najszybciej zużywa więc może będziesz miała kiedyś okazję :)
UsuńJa ostatnio przekonalam sie do eyelinerow w pisaku i chyba przy nich pozostane
OdpowiedzUsuńo a widzisz, dla mnie to nie takie proste :) lubię te z miękką gąbeczkową końcówką typu Superslick liner albo MUFE, ale takie ze sztywną końcówką jak ma np zoeva - ciężkie są dla mnie. Ja mam chyba dość specyficzne oko - nieduże, dziwne i większą wygodę mam jednak operując pędzelkiem..
UsuńMam go :) Przyznam, że kreski robi mi się z nim najprzyjemniej - dzięki tej cudnej, kremowej konsystencji nakładanie go i stworzenie gładkiej kreski jest dla mnie o wiele prostsze niż z np. mega chwalonym w necie Maybelline ;)
OdpowiedzUsuńja nie próbowałam Maybelline niestety. Mam małe zaufanie do tego typu tańszych linerów bo przez takie produkty na początku mojej makijażowej drogi zniechęciłam się choćby do kredek - wszystkie drogeryjne mi się odbijały :/ a potem znalazłam MUFE i nagle się okazało, że kredka też może siedzieć na powiece. Podobnie obawiam się, że byłoby z linerami... Używałam na kursie Rimmela bodajże czarnego i za dobrze to on się nie trzyma jak dla mnie :/
UsuńFluidline uwielbiam i zawsze jak się pokazują jakieś nowe odcienie to nie mogę się oprzeć. :D
Trwałość faktycznie imponująca. Miałam kilka eyelinerów, ale w zasadzie po kilku miesiącach były do wyrzucenia.
OdpowiedzUsuńAnito, znalazłam właśnie na blogu post z lutego 2011 roku w którym już Blacktrack był także jest jeszcze starszy niż sądziłam... ;) może to kwestia przechowywania? nie wiem ale chyba nadchodzi pomalu czas żeby go wymienić... ;)
UsuńWow, jaka głęboka czerń, no i ta trwałość ;D
OdpowiedzUsuńno czerń prawdziwa :) nie wyszarzała :)
UsuńA jak się on ma w stosunku do tego z Maybelline? Bo wygląda mega, mega podobnie. Pigmentacją, trwałością i matem. No i tym nie odbijaniem się.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy są tak bardzo podobne do siebie jak mi się wydaje.
nie mam tego z Maybelline, w sumie z czarnych żelowych linerów mam tylko jeden bo po co więcej :) mam jeszcze czernie w innych formułach ale liner zużywa się bardzo wolno więc dwóch nie ma sensu otwierać :) dlatego niestety nie porównam :(
Usuńpodoba mi się efekt ;D
OdpowiedzUsuńJa jestem dosłownie uzależniona od kreski, bez niej makijaż wydaje mi się jakiś niepełny :-)
OdpowiedzUsuńczasaaaaaaami mi się zdarzy nie robić kreski linerem ani kredką. Bardzo, bardzo rzadko bo podobnie jak Ty uważam, że bez niej makijaż jest niekompletny. Ale ja też często stawiam na kolorowe kreski, w zasadzie chyba we wszystkich kolorach tęczy :)
UsuńBardzo łądnie to wszystko wyszło;).
OdpowiedzUsuńale podoba mi się ta czerń, jest cudowna :)
OdpowiedzUsuńBardzo sprzeczne opinie krążą w necie o tym produkcie, więc oczywiście kusi mnie żeby sprawdzić na sobie, jaki jest naprawdę :)
OdpowiedzUsuńoo nie wiem czy słyszałam/czytałam już kiedyś jakąś negatywną?
UsuńJakie są główne zarzuty bo aż mnie zaciekawiłaś :)
Kiedyś planowałam go nabyć, ale stanęło na drogeryjnym produkcie. Faktycznie czerń imponująca a Twoje zbiory są dowodem, że to dobry zakup.
OdpowiedzUsuńchyba nie trafiłam jeszcze na słabeusza wśród tych produktów. Najmniej lubię mojego Waveline, ale chyba trafił mi się jakiś nieziemski staroć po prostu..
UsuńFajny liner :)
OdpowiedzUsuńsliczne oczko:)
OdpowiedzUsuńPiękny, pod warunkiem, że umie się go używać. Ja totalnie nie mam zdolności do zrobienia kreski tego typu linerem. A szkoda, bo występują w wielu fajnych kolorach, których na próżno szukać wśród eyelinerów w płynie czy w pisaku ;)
OdpowiedzUsuńoj Kaśka, wszystkiego można sie nauczyć :) ja też kiedyś nie umiałam :))) serio! do tego typu linera po prostu warto mieć dobry pędzelek. I odrobinę wprawy :) ćwiczyć ćwiczyć. Kup sobie jakiś żelowy typu Zoeva (miała świetne żelowe, podobno mają wrócić w 2015r ale czarny nadal jest w sprzedaży) i ćwicz :)
UsuńBlacktrack-a się jeszcze nie dorobiłam. Staram sie skończyć żelowy eyeliner z Bobbi Brown, ale jeszcze trochę czasu mi to zajmie :-)
OdpowiedzUsuńmnie przez moją miłość do Fluidków nie ciągnie do innych marek raczej. Wyjątkiem jest Zoeva.
UsuńBobik się dobrze sprawuje?
Całkiem nieźle zważywszy ,że mam go już kilka lat. Nawet po reanimacji (bo podsechł za bardzo) nic mu na jakości nie popsuło się.
UsuńKasiu! 10 jak, cel szczytny! Zapraszam http://www.farizah.pl/2014/10/wo-wo-wo-jak-jak-jak-wyzwanie-10-jak-d.html
OdpowiedzUsuń