Dzisiaj post trochę nietypowy. Zaczęła się jesień, i o ile latem sporadycznie sięgam po zapachowe umilacze (wiadomo, gorąco, duszno itp.) o tyle jesienią to już inna bajka. Uwielbiam dla relaksu odpalić kominek zapachowy. Zarówno jego przyjemny blask jak i aromat wosku opanowujący całe wnętrze domu sprawiają, że momentalnie robi mi się błogo. Jakiś czas temu dopadła mnie woskomania i szalałam z Yankee. Ponieważ jednak czasem lubię eksperymenty (no dobra, zawsze lubię eksperymenty) to kiedy tylko dowiedziałam się, że dziewczyny z Craft&Beauty poszerzają swój asortyment o woski zapachowe - zamówiłam kilka na próbę. Co z tego wynikło?? Dużo, dużo przyjemności.
Słowem przydługawego wstępu powiem Wam o tych woskach ogólnie. Oto, co piszą o swoich kosmetycznych rękodziełach dziewczyny:
"Ręcznie wykonane woski zapachowe do pomieszczeń. Polska odpowiedź na woski YC ;)
Woski nie tracą swej objętości podczas spalania, bardzo łatwo
odchodzą od miseczki w kominku, nie kruszą się, bardzo długo pachną (ok
10 godzin w formie płynnej), wielokrotnego użytku." [KLIK]
A co myślę o nich ja? U-WIEL-BIAM. Nie twierdzę, że YC są złe, mam ich ogromne zapasy i bardzo lubię. Ale woski od dziewczyn z Craft&Beauty są rewelacyjne. Nie palę nigdy całego wosku, przeważnie sięgam po 1/3 i taka porcja uwalnia zapach aż do czasu zgaśnięcia świeczki. I przez cały czas palenia jest on równie intensywny. Ponadto, co w przypadku YC mi się nie zdarzyło, wosk Craft&Beauty można zapalić ponownie i on znów będzie pachniał. Może nie tak intensywnie jak za pierwszym razem, jednak nadal dosyć wyczuwalnie. Kolejną rzeczą jest kwestia wydobywania zaschniętego wosku z miseczki.. To naprawdę działa! Nie muszę już męczyć się ze zdrapywaniem resztek (taaak, znam metodę na chusteczkę, ale jakoś rzadko kiedy pamiętam żeby po zgaszeniu pozbyć się tak gorącego wosku) - podważam leciutko i z miseczki odchodzi elegancki krążek wosku, który można schować do woreczka i zostawić na później. Na koniec zostawiam cenę. 5,15 zł a czasem można upolować je taniej. To taniej niż YC czyli przystępniej. Ja tak właśnie ostatnio uzupełniłam zapas moich ukochanych Bąków Małpy w cenie bodajże 4 zł z groszami/sztukę. I tu przechodzimy do meritum.
Czapki z głów za nazwę tego wosku! Już sama ona bowiem zachęca niesamowicie do wypróbowania zapachu. Pomysłowe, chwytliwe, marketingowo rewelacyjne zagranie :) Bąki Małpy lub Małpie Bąki - pierwsza myśl "O mamo, będzie smrodek??" a potem czytamy, że to "zapach obiadu małp… :P Aromat bananów, grejfruta, mango, kiwi
wymieszanych z jagodami i kokosem!" i po takim opisie ślina cieknie a my odpalamy wosk i przenosimy się do zapachowego raju!
Mój nos czuje głównie banana z delikatnym kokosem i bliżej niezidentyfikowany rześki cytrusowy akcent. Nie jest to absolutnie wosk, który kręci w głowie czy mdli. Naprawdę przywodzi na myśl cudownie tropikalny koktajl. Pamiętam jak pierwszy raz poczułam zapach tego wosku na spotkaniu blogerów Secrets Of Beauty... Pachniało w całej sali, tak apetycznie i przyjemnie... Strzeliłam z zapachem od razu bo wcześniej czytałam opisy poszczególnych wosków (TUTAJ) i zgadłam bez problemu. :)
Polecam go tym z Was, którzy lubią palić woski i którym owocowe zapachy odpowiadają tak jak mi. Nadchodzi zima, więc miło będzie poczuć odrobinę Karaibów kiedy za oknem będzie szaleć śnieżyca. Polecam również dlatego, że fajnie jest wspierać "naszych" - cieszę się, bo Margareta i Patrycja robią to, co lubią i robią to dobrze!
Zerknijcie na DaWanda (KLIK) i zobaczcie resztę asortymentu dziewczyn. Kilka innych produktów również wypróbowałam i jeśli będziecie ciekawi - z chęcią pokażę je na blogu.

Rany boskie. Czytając nazwy "małpie bąki" czy też "nagi tyłek" można by się spodziewać co najmniej katastrofy. Ja wypalę trochę więcej zapasów z YC postaram się powąchać bąki :-P Jakkolwiek by to nie zabrzmiało :-)
OdpowiedzUsuńno brzmi Aga rewelacyjnie :D ale chyba takie jest założenie :D żeby przyciągnąć uwagę i moim zdaniem udało się to dziewczynom...Gdyby to nazwać "Obiad Małp" to chyba nie byłoby aż tak intrygujące ;)
UsuńPolecam wypróbować bo pachnie rajsko :)
Ja zapachowa jestem. Także na pewno kiedyś się zapoznam. "Bąki" ......rewelacyjny marketing!
UsuńHa ha jak przeczytałam tytuł myślałam, że się zleję ze śmiechu :P
OdpowiedzUsuńNazwy pomysłowe nie ma co :D
no :)
Usuńw sumie Bąki Małpy i Nagi Tyłek są chyba najbardziej zaskakujące :) reszta "w normie" :D
:D Nazwa rzeczywiście rewelacyjna :D
OdpowiedzUsuńwow - nie słyszałam o nich :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Marcelka Fashion
:)
Oo coś dla mnie! Z Craft&Beauty mam tylko peeling i masło, a to wystarczyło, by zakochać się w tej marce. Woski muszę koniecznie wypróbować, bo YC zupełnie mi nie podchodzi...
OdpowiedzUsuńPrawda, można się zakochać, w formułach i zapachach. :)
UsuńJa teraz cała będę w bąkach małpy bo oprócz masła do ciała mam jeszcze peeling <3
Wypróbuj woski od dziewczyn - jestem ciekawa czy Ci się spodobają :)
Chyba bym się polubiła z tym zapachem :)
OdpowiedzUsuńMnie ta nazwa nie zachęca do kupna xd ale jak ładnie pachnie to moze prEzyje ta nazwę : p
OdpowiedzUsuńnazwa ma intrygować :D
Usuńa nie zachęcać czy zniechęcać ;) znaczy, nieważne wiesz jak by się kosmetyk nazywał - nie kupię dla samej nazwy jak jest słaby i nie zrezygnuję z zakupu dobrego bo ma słabą nazwę :D wiesz o co mi chodzi :)
ciekawe jak pachnie nagi tyłek :D
OdpowiedzUsuńa skąd taki ładny kominek?
OdpowiedzUsuńRównież jestem ciekawa, bo właśnie szukam odpowiedniego kominka do wosków :)
Usuńkominek jest z Organique, kosztował około 40zł o ile dobrze pamiętam... Na stronie ich nie ma, ale w salonach jeszcze jakiś czas temu widziałam :)
UsuńNie mogłam nie kupić takiego z kotami :))
też miałam pytać o kominek...:) świetny jest...
OdpowiedzUsuńa woski ciekawe, no i ich nazwy mega:)
lubię go z trzech powodów:
Usuń- koty :D
- wysokość (akurat, nie przepalają się woski)
- wyjmowana góra (łatwo nad koszem dokonać całej operacji wyciągania wosku)
Ten kominek mnie urzekł;).
OdpowiedzUsuńMałpie bąki :D ahahha dobre! :)
OdpowiedzUsuńJa kocham YC! I większość palę kilka razy i w zalezności od wyjściowej mocy zapachu pachną mniej lub mocniej. Jednak z żadnym chyba nie zdażyło mi się nigdy, bym musiała wyrzycić od razu po jednym paleniu :)
o widzisz a u mnie niestety większość kawałków wyrzucam po pierwszym paleniu bo przy drugim pachną po prostu mdło... ale ja je palę długo, pewnie to też od kominka zależy, od wszystkiego.
UsuńWypróbuj naszych lokalnych wosków, jestem pewna, że przypadły by Ci do gustu :))
U mnie to zależy od mocy wosku. Niektóre zapachy pachną intensywnie podczas kilku paleń, niektóre już przy drugim paleniu są słabsze, ale nadal dobrze wyczuwalne. A jednorazowe palenie u mnie, to długość palenia się tea lighta, czyli chyba jakieś 4 godziny?
UsuńWypróbuję kiedyś na pewno! Choć zapasy YC mam chyba na najbliższy rok ;)
Mają boskie nazwy :). Muszę w końcu się skusić :)
OdpowiedzUsuńi równie świetne zapachy! skuś się skuś!
UsuńCiekawa jestem ich zapachow.
OdpowiedzUsuńNazwy są faktycznie obłędne :D
OdpowiedzUsuńBardzo owocowy zapach ;D
OdpowiedzUsuńhehe:) jestem bardzo ciekawa ich zapachów;p
OdpowiedzUsuńU mnie goszczą Yankee Candle. Zachwycił mnie Twój kominek ;)
OdpowiedzUsuńNazwy mają cudne. Owocowe nuty lubię jak najbardziej, chociaż dla mnie są one odpowiedniejsze latem. Nie potrafię oprzeć się świeczkom i woskom i nawet w największe upały je palę.
OdpowiedzUsuńaa to widzisz :) ja latem jedynie orzeźwiające i lekko owocowe, a i to nie zawsze bo czasem mnie głowa potrafi rozboleć.
UsuńAle zimą... <3 i ten klimat!
napisz o nagim tyłku :)
OdpowiedzUsuńYC bardzo łatwo wyjąć, nic nie trzeba skrobać - wystarczy lekko podgrzać kominek i wosk w formie krążka wychodzi bez problemu ;) Jeśli chodzi o trwałość zapachu to woski YC, które kupuję pachną przy ponownym zapaleniu (delikatniej, ale pachną), chociaż nie powiem, te powyżej również mnie zaciekawiły :)
OdpowiedzUsuńwiem, ale nigdy nie chce mi się bawić z tym... ja często również wyjmuję na chusteczkę. Ale chciałam po prostu podkreślić, że w przypadku tych wosków nie ma potrzeby żeby kombinować bo po prostu ładnie odchodzą kiedy się tylko delikatnie je podważy.
UsuńJa palę woski do oporu raczej, więc pewnie po prostu je wypalam od razu :)