Wiosna na moich paznokciach już zagościła, czas na usta! W tym sezonie zauważyłam dwie tendencje jeśli chodzi o kosmetyki do ust. Dwa trendy ze skrajnych krańców skali. Pierwszy z nich to soczyste, błyszczące, mokre błyszczyki i szminki. Drugi to satynowy mat. Przyznam się szczerze, jeśli chodzi o temat ust nie ma dla mnie barier, nie ma "ulubionych" wykończeń - lubię każde bez wyjątku :) Dlatego dzisiaj chciałam Wam pokazać kilka ciekawych propozycji. Może któraś wpadnie Wam w oko, a raczej - na usta!
Zacznę od błyskotek. A w tej kategorii mam dwa pierwsze miejsca.
Błyszczyki L'Oreal Color Riche Extraordinaire (u mnie w odcieniach 201 Rose Symphony i 204 Tangerine Sonate) to będzie hit wiosny - także jeśli w Rossmannach pojawi się promocja -40% - mam nadzieję, że to już wkrótce :D Polecam także bez promocji. Błyszczyki są dość gęste, mają mięciutki puchaty aplikator który idealnie sunie po wargach. Do tego mimo nieprzezroczystego opakowania odcień jest świetnie oznaczony - naklejką u góry i "okienkiem" z boku, więc niezależnie od sposobu przechowywania zawsze wiemy, po którą sztukę sięgnąć.
Błyszczyki należą do grupy tych gęstszych, dają półprzezroczysty efekt na ustach, nie nazwałabym tego mocnym kryciem ale jednocześnie kolor jest widoczny. Przez to, że są nieco konkretniejsze w konsystencji - trzymają się na ustach około 2-3 godzin pod warunkiem, że nie pałaszujemy zbyt dużo. Pachną lekko owocowo, dla mnie odrobinę zbyt sztucznie. Niemniej zapach ten nie utrzymuje się zbyt długo, więc nie przeszkadza mi zbytnio.
Odcień Rose Symphony to jasny ciepły róż, Tangerine Sonate - mój pierwotny wybór - jest delikatnym oranżem. Obydwie wersje mają delikatnie, bardzo bardzo nierzucające się w oczy drobinki. Kupicie je w drogeriach za około 50zł/szt ale warto polować na okazję, bo za moją Rose Symphony zapłaciłam w Superpharmie około 38zł.
L'Oreal 201 Rose Symphony:
L'Oreal 204 Tangerine Sonate:
Kolejnym błyszczykiem, który na swą nazwę zasługuje jest Gloss Volupté u mnie w odcieniu Teribblement Fuchsia 49 ze stajni YSL. Jak ja go uwielbiam!!! Ten błyszczyk ma dla mnie same zalety! Pierwszą jest rewelacyjny i innowacyjny aplikator. Przypomina mi on trochę głowę kobry, proszę się nie śmiać, skojarzenia to skojarzenia, nie muszą być oczywiste :) Jest TAK WYGODNY! Puchaty jak w przypadku braci z L'Oreal, idealnie "obejmuje" usta i otula je lekką warstwą produktu o subtelnym, ale jednak widocznym kolorze. Oczywiście - wybrałam najbardziej wyrazisty z gamy :) Niewykluczone jednak, że sięgnę po jeszcze jakiś. Opakowanie jest wykonane z dbałością o najmniejszy detal, zamykane na "klik", widzimy odcień przez przejrzystą tubkę.
Gloss Volupté
jest lżejszy w konsystencji niż prezentowane wyżej błyszczyki z L'Oreala. Jest lekki, ale nie znaczy to, że nie pielęgnuje ust - wręcz odwrotnie! Niesamowicie je odżywia. A do tego ten zapach! Po prostu nie umiałam się mu oprzeć... Kojarzy mi się z mieszanką melona i passiflory, jest niesamowicie wiosenny, lekki, owocowy ale w odróżnieniu od produktów L'Oreala nie jest to zapach sztuczny, przynajmniej w moim odczuciu. Gdy wwąchuję się w ten aromat mam wrażenie, że jestem w tropikach!
Odcień Teribblement Fuchsia 49 zawiera wyraźne drobinki, które na ustach pięknie się mienią, powodując optyczne ich powiększenie i wypełnienie. Nowość od YSL do kupienia w perfumeriach stacjonarnych i online za 125zł.
YSL Teribblement Fuchsia 49:
A teraz wkroczymy w strefę matu. Matu eleganckiego, czasem na pograniczu satyny. Matu w radosnych odcieniach.
Zacznę od spokojnego akcentu. Nowość jaka przyleciała do mnie od Avon Polska czyli Ultra Color Matte Melon. Dostępna w katalogu 4. Przyznam szczerze, że te szminki przykuły mój wzrok kiedy ostatnio kartkowałam katalog (nie zamawiam z Avonu dużo, mam swoich ulubieńców, ale przepadam za przeglądaniem ich katalogów) więc kiedy znalazłam ten produkt w paczce od razu zabrałam się za testy. Efektem ich jest zamówienie kolejnego odcienia w pełnym wymiarze i próbek reszty.
Bardzo odpowiada mi konsystencja tej szminki. Moje usta lubią się czasem
przesuszyć, często więc rano przy makijażu ust lecą gromy kiedy szminka
usiłuje uparcie podkreślić to i owo. Bałam się tego w przypadku tej
matowej pomadki, jakie więc było moje zaskoczenie kiedy Matte Melon
okazała się fantastycznie miła, miękka i lekko satynowa. Nie podkreśla
suchych skórek, nie daje płaskiego matu i przede wszystkim nie wysuszyła
moich ust! Nadaje się również do poprawek, co nie zawsze ma miejsce w przypadku matów, często trzeba zmyć cały makijaż i robić go na nowo. Tu wystarczy po prostu lusterko i sztyft. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, choć w zasadzie nie powinnam być, bo szminki z regularnej linii Ultra Colour bardzo sobie cenię. Obecnie możecie je kupić za 15,99zł co uważam jest ceną wręcz idealną jeśli się chce poeksperymentować z tego typu wykończeniem. Oczywiście kolory w katalogu i na stronie Avon Polska są dość kiepsko przedstawione, ale myślę, że wkrótce pojawi się w sieci więcej swatchy.
Avon Matte Melon:
Pora teraz uderzyć w soczyste barwy! Na pierwszy ogień - szminka z nowej serii Golden Rose Velvet Matte. Nie byłabym sobą gdybym kupiła spokojny odcień stonowanego beżu :D Więc postawiłam na numer 11 - piękną malinową czerwień. Jeszcze nie miałam okazji jej dłużej ponosić (jakoś nie robiłam ostatnio oczu w stonowanych barwach więc ciężko było mi ją gdzieś wcisnąć, aby nie było przesytu) więc nie wypowiem się na temat trwałości. Bardzo irytuje mnie początkowy kształt sztyftu, jest on dziwnie wyprofilowany i równe umalowanie ust tą szminką za pierwszym przynajmniej razem graniczyło z cudem. Nie jest to duży minus - w końcu i tak ostateczny kształt nadamy mu sami. Ale jak to mówią, pierwsze wrażenia się liczą. Podwójnie. Na zdjęciu drugim widać również, że sztyft jest trochę za długi, ubrudził mi opakowanie od środka.
Szminka nie jest sucha ale mimo to trzeba wyćwiczyć jej nakładanie, wyczuć ją. Nałożona na usta jest przyjemnie kremowa, nie do końca określiłabym ją jako mat, bardziej jako satynę. Pigmentacja - WOW! Jest świetna :) Na stronie producenta kosztują około 10-11zł. Za moją na wyspie dałam chyba ciut więcej.
Golden Rose Velvet matte nr 11:
Ostatni produkt jaki dzisiaj chciałam Wam pokazać to nowa propozycja szminki w płynie (?) firmy Bourjois Rouge Edition Velvet w odcieniu 05 Olé
flamingo! Zamknięta jest w fajnym kanciastym opakowaniu z bardzo wygodnym aplikatorem gąbeczkowym. Kolor widać zarówno na nakrętce jak i przez przezroczyste opakowanie. Ogólnie nie przepadam za produktami do ust Bourjois (wyjątkiem są szminki w kredce jumbo ale o tym innym razem) od momentu jak ich niedostępna już chyba u nas szminka Docteur Glamour zrobiła z moich ust drugą Saharę. Brr. Dawno więc nie sięgałam po żadną nowość z tej firmy. Aż do teraz :)
Produkt ma niesamowicie przyjemną konsystencję. Kojarzy mi się ona z musem, czymś na kształt podkładów, które w kontakcie ze skórą z kremu zmieniają się w mus o takim lekko suchawym wykończeniu. Z tym, że Rouge Edition Velvet nie wysusza ust i za to wielki plus. Ten produkt jest najbardziej matowy spośród tych, które w kategorii matów/satyn wymieniłam. Jest też trwalsza, choć nie oszukujmy się - przez to, że nie zasycha do końca tylko pozostawia taką śmiesznie puszystą leciutką warstwę koloru, w kontakcie z jedzeniem może odrobinę się zetrzeć. Tak czy siak produkt uważam za godny uwagi, zwłaszcza w aktualnej promocyjnej cenie około 39,99zł.
Bourjois Rouge Edition Velvet 05 Olé
flamingo!
Aby jakoś zgrabnie zakończyć ten gigantyczny post - zerknijcie na swatche wszystkich produktów :) Od lewej:
L'Oreal Color Riche Extraordinaire 201 Rose Symphony,
L'Oreal Color Riche Extraordinaire 204 Tangerine Sonate
L'Oreal Color Riche Extraordinaire 201 Rose Symphony,
L'Oreal Color Riche Extraordinaire 204 Tangerine Sonate
YSL Gloss Volupté Teribblement Fuchsia 49
Avon Matte Melon
Golden Rose Velvet matte nr 11
Bourjois Rouge Edition Velvet 05 Olé
flamingo!
Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca moich wywodów, a jeszcze większą mam nadzieję, że coś Wam wpadło w oko! Wesołej Wiosny! :) P.S. Zignorujcie nadchodzące prognozy...

Lubię 11 z Golden Rose:). Ta ostatnia to w 100% mój kolor, ale z kolei pierwsza Rose Symphony... cudo!!!
OdpowiedzUsuńNa Twoich ustach podobają mi się wszystkie pomadki :) Takie to bym mogła mieć!
OdpowiedzUsuńBoże, wszystkie piękne! :) Ale to Twoje usta dużo dają - są takie pełne i wszystko na nich się idealnie prezentuje. Zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńBourjois Olé flamingo! rządzi :)
Rose Symphony mi się podoba, ale chyba na razie się wstrzymam z zakupami, bo ostatnio na lotnisku w strefie bezcłowej kupiłam 2 pomadki, i tak już mam za dużo, a Ty mnie tutaj kusisz:)
OdpowiedzUsuńoj no :) taka moja rola :) żeby potem się nie czuć źle, że sama tyle szminek mam :D
UsuńO mamo, aż mi się kręci w głowie.
OdpowiedzUsuńRóżowy L'oreal, meloniasty Avon, GR i Bourjois - pięęęęęęęęęęęęęęęęęęęęękne!
Dwa pierwsze najbardziej przykuły moją uwagę :)
OdpowiedzUsuńśliczne te kolorki! jednak ja wolę smzinki !
OdpowiedzUsuńszminki też są wymienione ;)
UsuńTy Kasieńko to masz usta wręcz stworzone do reklamy tych ustowych cudności.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się YSL, jak "wymorduję" trochę zapasów to pomyślimy :-)
A błyszczyki z L'Oreala widzę,że mają tyle samo zwolenników co i przeciwników. Ostatnio chyba Xbebe18 trochę zjechała ten produkt na YT.
że też mnie nikt nie chce zatrudnić jako ustnej modelki no ;)
UsuńYSL - koniecznie go niuchnij :D jak lubisz owocowe klimaty to gwarantuję miłość :D
aaa a co do L'Oreala - jedyna rzecz jaka mnie trochę wkurzyła w tym produkcie to to, że na reklamach i zdjęciach jest zaprezentowany jako coś co daje mega kryjący efekt, a wiesz, że ja takie klimaty uwielbiam. Ale oprócz tego - ja jestem zdecydowanie na tak :)
UsuńPokusy, pokusy, pokusy......ja w sumie na drugie imię powinnam mieć Błyszczyk a mnie Renata ;-)
UsuńWszystkie mega w moim guscie *.*
OdpowiedzUsuńMoje typy to Golden Rose i Bourjois. Nie spodziewałam się takiej pigmentacji po GR ;)
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę na rose symphony :) na Twoich pięknych ustach zresztą wszystkie kolory prezentują się bajecznie.
OdpowiedzUsuńchyba Burżua najpiękniejsza - ach Kaśka jakie Ty masz całuśne te lipsy :)
OdpowiedzUsuńTwoje usta *_*
OdpowiedzUsuńkolory też zacne :D
Uwielbiam szminki GR ;-)
OdpowiedzUsuńDziś przyglądałam się tym z Bourjois ... chyba nie ma koloru dla mnie, albo ja dziś taka nieokreślona byłam .. :(
OdpowiedzUsuńWidzę, że skusiłyśmy się na tę samą pomadkę Golden Rose. Malinowa czerwień skradła moje serce:) Chętnie zapoznam się z Bourjois Rouge Edition Velvet 05 Olé flamingo!. Lubię takie odcienie. Avon wygląda kusząco. Nie przypuszczałam, że ta firma ma dobre szminki, dopóki w moje ręce nie wpadły próbki:)
OdpowiedzUsuńNa te błyszczyki L`oreala mam wielką ochotę, a w szczególności na ten pomarańczowy, jak dla mnie to idealna opcja na wiosnę i lato ;)
OdpowiedzUsuńTyle kolorów, tyle wykończeń, tak mało pieniędzy.. :D
OdpowiedzUsuńTo samo sobie pomyślałam xD
UsuńNa Twoich kształtnych ustach każdy jeden kolor prezentuje się pięknie :)
OdpowiedzUsuńMasz piękne usta :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post ;) Błyszczole L'Oreal mnie zaciekawiły.
OdpowiedzUsuńświetne kolorki!!! Masz rację na wiosnę idealne ;)
OdpowiedzUsuńBłyszczyki z Loreala są b.ciekawe :) Muszę na nie look-nąć w drogerii :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej wiosennie wygląda L'Oreal 201 Rose Symphony :)
OdpowiedzUsuńTangerine Sonate wygląda bosko! Nie spodziewałabym się, że aż tak wpadnie mi w oko :)
OdpowiedzUsuń11 z GR to chyba moja ulubiona, chociaż ten kolor ma sporą konkurencję ;)
OdpowiedzUsuńAvon wygląda ciekawie i mam ogromną ochotę na Bourjois, ale widziałam już średnie opinie na jego temat, więc jeszcze poczekam ;) Ładnie się zapowiada Twoja wiosna :)
Sliczne kolory wybralas na wiosne :) Mam blyszczyk YSL w kolorze 202 i rowniez go uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńMatowa pomadka z Avonu jest śliczna. Zdecydowanie wpadła mi w oko :)
OdpowiedzUsuń11 z GR podbiła moje serce :DDD boska!
OdpowiedzUsuńmnie niestety wszystkie wpadły w oko :P
OdpowiedzUsuńPomarańczka kusi mnie od początku, czekam na promocję :)
OdpowiedzUsuńCzaję się na szminkę w płynie Bourjois, cudne są te ich kolory! I do tego matowe :)
OdpowiedzUsuńWidzę tam swój błyszczyk. :)
OdpowiedzUsuńWszystkie mają przepiękne kolory, najbardziej wpadł mi w oko produkt z YSL!
OdpowiedzUsuńburżuj :3
OdpowiedzUsuńUwielbiam te eliksiry od L'oreala, tutaj pokazywałam fuksję: http://lookssogreat.blogspot.com/2014/01/ulubieniec-stycznia-eliksir-do-ust.html :) Twoje kolorki też super, chociaż po pomarańczowym spodziewałam się większej pigmentacji, ale może to kwestia nałożenia :)
OdpowiedzUsuńMuszę dorwać te pomadki z GR, bo nie mogę ich nigdzie stacjonarnie dorwać :(
OdpowiedzUsuńBurzuj totalnie w moim typie. nie mialam niczego z twoich pomadek
OdpowiedzUsuńBłyszczyki L`Oreala bardzo chcę :)
OdpowiedzUsuńPomadka z Golden Rose ma piękny kolor, muszę je wreszcie zobaczyć na żywo :)
OdpowiedzUsuńna Twoich soczystych ustach każdy odcień wygląda cudnie! Ale stawiam na YSL :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej woła do mnie Rose Symphony L'Oreal chociaż Bourjois też wygląda pięknie :)
OdpowiedzUsuńMam dwie pomadki z Golden Rose i są cudowne ;) Ta z Bourjois wydaje się być ciekawa, wszędzie o niej słyszę ;p
OdpowiedzUsuńBłyszczyki z Loreal wyglądają zachęcająco, a pomadki z GR chodzą za mną od dłuższego czasu. Chyba muszę w końcu jakąś kupić. Teraz, w okresie wiosennym, lubię sięgać po mocny róż, albo właśnie malinową czerwień.
OdpowiedzUsuń