Jestem ogromną fanką kresek. We wszelkich możliwych formach i kolorach. Nie wyobrażam sobie bez nich makijażu, bardzo sobie cenię to jak potrafią uwydatnić spojrzenie i dać makijażowi oka ramy. Stosunkowo niedawno polubiłam podkreślanie oka kredką (kiedy w końcu zaczęłam trafiać na kredki trwałe i w pięknych odcieniach) a linery uwielbiałam zawsze. W żelu, w kremie, w pisaku, w pędzelku. Kiedy latem w moje łapki wpadły linery YSL zapragnęłam ich wszystkich.
Liner zamknięty jest w typowej dla tego typu produktów smukłej tubie. Niebieski gości w mojej kosmetyczce od lata i muszę stwierdzić, że opakowanie jest solidne a napisy nie ścierają się w trakcie użytkowania. Fakt - nie woziłam go zbyt często w kosmetyczce ale jednak w przypadku niektórych produktów wystarczy trzymanie w koszyczku na toaletce i wyciąganie od czasu do czasu aby wszystko nieestetycznie się pościerało. Tutaj eleganckie złotko ciągle na miejscu. :) Pojemność to chyba standard - 3ml.
Jestem absolutnie zakochana w pędzelkach linerów Baby Doll. Są cienkie, precyzyjny, mają idealną twardość. Nie są ani za miękkie (takie czasem uciekają na wszystkie strony) ani za twarde (mam wtedy problem żeby na mojej dość cienkiej skórze namalować równą kreskę, bez zygzaka). Śmiem twierdzić, że te linery tworzą kreskę idealną. W dodatku, jakoś tak wygodnie się nimi operuje, że można zbyt cienką kreskę poprawić nie psując jednocześnie efektu. Myślę, że na to ma wpływ również ich konsystencja. Są dość rzadkie, co nie znaczy absolutnie, że nie są napigmentowane. Są MAGICZNIE napigmentowane. Piękne. Absolutnie nie wymagają dokładania kolejnych warstw, żeby kolor był widoczny.
Najważniejszą jednak dla mnie cechą tych linerów jest niesamowita trwałość. Poważnie. Ja sobie poradzę z kiepskim aplikatorem, z dokładaniem warstw czy dłuższym wysychaniem (te nawiasem mówiąc schną ekspresem). Ale kiedy liner/kredka po dwóch-trzech godzinach jest wszędzie tylko nie na linii rzęs to niestety ale taki produkt ląduje u mnie w koszu. Na szczęście w przypadku YSL Baby Doll Eyeliner o kiepskiej trwałości nie może być mowy. Ze zmywaniem nie miałam najmniejszych problemów - micel Biodermy radzi sobie z tym produktem świetnie.
Jak dotąd stanęło na dwóch sztukach, ale z pewnością dokupię i ten
trzeci, brązowy, stając się tym sposobem posiadaczką mini kolekcji tych cudów. Tak w letnim słońcu prezentowały się wszystkie trzy odcienie.
Zaczęło się od niebieskiej 11. Piszę "niebieskiej" ale tak naprawdę to piękny duochrom. W zależności od światła mieni się niebieskimi, turkusowymi lub fiołkowymi refleksami. Niedawno będąc w Perfumerii Małolepsza na spontanicznych zakupach przypomniałam sobie o tych cudakach i chwyciłam wersje fioletową 12. Jest głęboka, intensywna i nieprześwitująca.
Poniżej - kreski w makijażach :)
Poniżej - kreski w makijażach :)
Dzisiaj postanowiłam wziąć oba kolory w obroty i wyszła taka podwójna kreska:
Produkty te kosztują około 145zł, można je dostać ciut taniej właśnie w perfumerii Małolepsza (KLIK) lub polować na nie na wyprzedażach. Niestety nie wiem, czy są one limitowane czy w stałej ofercie. Wiem natomiast, że za Oceanem jest tych odcieni więcej. Moim zdaniem są warte swojej ceny, ale oczywiście jest to kwestia bardzo indywidualna.

Jakie ładne i tak pięknie o nich napisałaś, że mam ochotę je upolować, chociaż ja "niekreskowa" :)
OdpowiedzUsuń:) dzięki Moniś :)
Usuńja mam wrażenie, że nimi się sama kreska robi :)
Świetny, z chęcią sobie sprawię. :)
OdpowiedzUsuńkreski wyglądają tak lekko, że może nawet taki antytalent jak ja dałby radę... hmmm...
OdpowiedzUsuńcocaronku - myślę, że spokojnie. :)
UsuńPrzepięknie wykonane kreski, takie lekkie:) Kolory przepiękne... tylko ta cena :D
OdpowiedzUsuńano, to w końcu YSL. Ale szczerze mówiąc, malowałam już wieloma linerami i dla mnie coś jest w tych droższych produktach, co sprawia, że maluje się nimi lekko, łatwo i przyjemnie. Z tańszych - takie z których jestem zadowolona to niestety nieprodukowane już linery w płynie Zoevy...
UsuńKreski namalować nie nauczę się chyba nigdy!
OdpowiedzUsuńZupełnie mi to nie wychodzi.
Ta w pierwszym makijażu oka podoba mi się najbardziej :)
iiiiiiiiiiiiii tam :) po co od razu taki pesymizm? ćwiczyć, ćwiczyć i zaczną wychodzić :)
UsuńPiekne te linery, szczegolnie ten granatowy
OdpowiedzUsuńAjajajajajajaj cena:/// Ale ja lubie kolorowe krechy:D Jednak mam ochote wypróbowac linery Zoeva
OdpowiedzUsuńte w kremie są ekstra z zoevy. szkoda, że wycofali się z tych w płynie :(
UsuńFajne kolory :-)
OdpowiedzUsuńNa wakacje ten lazurowy cudny:)
OdpowiedzUsuńPiękne kolorki Kasieńko....czuję sie skuszona :-)
OdpowiedzUsuńchetnie bym sie skusiła :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam eyelinery i te pięknie wyglądają, niesamowite odcienie :)
OdpowiedzUsuńLubię takie kolorowe kreseczki :)
OdpowiedzUsuńkolory piękne! muszę się nim przyjrzeć !
OdpowiedzUsuńAle cudne kolory :)!
OdpowiedzUsuńMiło mi czytać Wasze komentarze!
OdpowiedzUsuńserdecznie Wam polecam przyjrzeć się tym produktom bo warto :)
Sliczne te kolorki :) Ostatnio wole takie kolorowe kreseczki :)
OdpowiedzUsuńFajne kolory, chciałabym się nimi pomalować żeby sprawdzić jak będę wyglądać bo jakoś się w nich nie widzę... ;P
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam te linery, jest tak jak piszesz, kreska idelana na wieki hihi
OdpowiedzUsuńfiolet przepiekny! ale ja nie umiem takimi linerami się posługiwać :/ rzęsy mam zbyt długie i podwiniete i to zawsze je maluję zamiast powiekę ;P ehhh pozostanę przy żelkach :)
OdpowiedzUsuńNo nie jakie piękne i mam już kolejne chciejstwo :)
OdpowiedzUsuńszczególnie ten ciemniejszy kolor mi się podoba :) bardzo ładnie wygląda na oku i w makijażu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Świetny liner :P Piękne kolory <3
OdpowiedzUsuń