Dzisiaj na tapetę wędrują trzy produkty do ust z IsaDory, które niedawno zagościły w mojej kosmetyczce. Bardzo się cieszę, że odkryłam IsaDorę "na nowo" po ładnych kilku latach przerwy. Pamiętam, że w liceum jedne z moich pierwszych cieni do powiek to były fioletowe czwórki tej firmy i katowałam je do samego końca. :) Jednak czasem warto wrócić do pewnych marek aby przekonać się o tym, że poszły one z duchem czasu.
Słowem wstępu - niezmiernie ważne jest dla mnie, żeby produkt, który kupuję, był nowy i nieotwierany przez ciekawskie dłonie klientek. IsaDora pakuje swoje produkty w ochronną folię - brawo za ten pomysł! Mam pewność, że to JA a nie jakaś obca kobieta otwieram mój błyszczyk po raz pierwszy. Inne firmy powinny iść za tym przykładem!
O intensywnych pomadkach w płynie z serii Color Chock była już mowa w osobnym poście (->KLIK). Do mojej trójki dołączył najciemniejszy odcień z gamy czyli nr 56 Vintage Wine. Jest najbardziej "trudny" w obsłudze, ze względu na swój ciemny żywy odcień, ale efekt na ustach wynagradza trudy nakładania :) To ciemne mocne wino, usłane maleńkimi fiołkowymi drobinkami. Drobinki bardziej widoczne są w słońcu niż w cieniu czy zwykłym dziennym świetle. Podobnie jak w przypadku poprzednio prezentowanych odcieni tak i w tym przypadku otrzymujemy produkt trwały, pielęgnujący usta, nie wysuszający ich.
Dla mnie to świetna opcja, kiedy wiem, że przez jakiś czas nie będę
miała możliwości poprawek makijażu - mam pewność, że nawet kiedy
wierzchnia warstwa "zje się" to usta nadal będą zabarwione. Tak wygląda, kiedy błyszcząca warstwa zetrze się z ust:
Błyszczyk witaminowy "chodził" za mną już jakiś czas. Nie stawiałam na niego, bo znacie mnie i wiecie, że nie przepadam za takimi delikatniutkimi odcieniami. Jednak kiedy pojawiła się okazja przetestowania nowego odcienia 32 Raspberry nie mogłam się nie skusić. Zdecydowanie spodoba się on fankom i fanom delikatnego podkreślenia ust. Powinien również trafić w gust osób o małych ustach bo błyszczyk optycznie je powiększa. Jest gęsty, treściwy, dla niektórych może się okazać ciut za lepki jednak mi taka konsystencja totalnie nie przeszkadza. Porównałabym ją do błyszczyków Clinique, od MACowych jest minimalnie gęstszy. Plusem takiej bogatej formuły jest to, że nawet kiedy połysk z ust zejdzie, to nadal zostaje na nich niewidoczna otoczka, która sprawia, że usta pozostają nawilżone i odżywione. Mimo informacji o byciu bezzapachowym pachnie, na mój gust, trochę owocowo (melonowo?). Ma bardzo wygodny gąbeczkowy aplikator, który nabiera idealną ilość produktu.
Błyszczyk oczywiście "po swojemu" sprawdziłam również w trochę inny sposób - nakładając go na inne produkty - w tym na to, co pozostało na ustach po starciu się odcienia Vintage Wine. Baaaaardzo podoba mi się efekt tego eksperymentu :) Tego typu delikatne błyszczyki stosuję częściej latem; zimą kiedy moje usta marzną stają się nieestetycznie sine i wtedy zdecydowanie preferuję mocne kryjące pomadki i błyszczyki. Ale latem, kiedy chcę dodać makijażowi lekkości i zwiewności jak najbardziej lubię od czasu do czasu nałożyć coś delikatnego.
Trzecim produktem jest konturówka do ust. Fuksja to mój kolor - i choć przeważnie na co dzień nie mam czasu na zabawę z konturówką to jednak bywają takie okazje, na które usta muszą być perfekcyjne. Konturówka IsaDory jest dość miękka i gładko sunie po ustach. Dość szybko zastyga więc trzeba uważać no i może lekko wysuszyć usta, dlatego polecam nakładać na nią bardziej nawilżające szminki czy błyszczyki.
Co zrobiłam poniżej? Na pierwszym zdjęciu widzicie jedynie obrys ust tą konturówką. Na drugim dodałam trochę konturówki także wewnątrz konturu ust i lekko roztarłam palcem. Na sam koniec nałożyłam błyszczyk witaminowy. Ot - taka zabawa. :)
Co zrobiłam poniżej? Na pierwszym zdjęciu widzicie jedynie obrys ust tą konturówką. Na drugim dodałam trochę konturówki także wewnątrz konturu ust i lekko roztarłam palcem. Na sam koniec nałożyłam błyszczyk witaminowy. Ot - taka zabawa. :)
A tutaj trochę swatchy. Z różnych podejść, stąd różne ułożenia, zdjęcia podpiszę :)
w różnym oświetleniu: Multi Vitamin Gloss 32 Raspberry i Color Chock 56 Vintage Wine
Multi Vitamin Gloss 32 Raspberry, Color Chock 56 Vintage Wine i konturówka 26 Fuchsia
Jak widzicie, produkty są skrajnie różne, jednak oba błyszczyki i konturówka przypadły mi do gustu i aż chce się rzec "WIĘCEJ" :) Ciekawi mnie, czy marka wypuści na rynek również inne odcienie Color Chocków - jakieś delikatniejsze, nudasowe (nie dla mnie, o Was myślę ;) ). Póki co polecam przyjrzeć się produktom do ust IsaDory bo mnie bardzo pozytywnie zaskoczyły. :)

Winko jest absolutnie przepiękne! ale u Ciebie na ustach, to zawsze mi się takie ciemne kolory podobają najbardziej! :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńno bo na moich ustach jaśniutkie nie prezentują się zbyt dobrze ;)
A tam wymyślasz:P po prostu na idealnych ustach takie mocne odcienie robią piorunujące wrażenie!
Usuńto nawet nie o usta chodzi Dimku a o odcień skóry chyba, po prostu na mojej średnio wyglądają delikatne rzeczy :)
Usuńmmm przepiękny kolorek :)
OdpowiedzUsuńa któryś konkretny? :)
UsuńCudowny kolor tej pomadki, zakochałam się ;D
OdpowiedzUsuńjest obłędny :) i te drobinki :))))
UsuńNa Twoich ustach wszystko wygląda tak, że chciałoby się brać ;) a potem przychodzi człowiek do domu i jest zawód wielki 'ale jak to? u Kasiajki tak pięknie wszystko, wow i fajerwerki... to ja muszę być jakaś ułomna...' - i tak się zaczynają kompleksy :P
OdpowiedzUsuńA tak na serio to kusi mnie coraz bardziej ten Color Chock, ale twarda jestem i nie kupuję nowych mazideł doustnych ;)
koniecznie go wypróbuj, choćby jednego :)
Usuńi tam, Ty i kompleksy! proooszę Cię to możesz wmawiać ludziom, co Cie na żywo nie widzieli ale nie mi :)))
Kurczę, IsaDorę omijam zazwyczaj szerokim łukiem - mam uraz po tym jak w liceum też miałam poczwórne cienie:różowe :-/ wstydzę się oglądać zdjęć z tego okresu.
OdpowiedzUsuńhahaha no tak, każdy z nas miał chyba takie wpadki :)
Usuńja całą 3cią i 4tą klasę LO obrysowywałam grubą czarną krechą zewnętrzny i wewnętrzny kontur oka :D o losie :D to dopiero masakra...
ja jakoś ich omijałam (teraz widzę, że niesłusznie) ale te Color Chock z ręką na sercu polecam bo są naprawdę świetnej jakości :)
Masz Kasiu talent do wybierania cudownych kolorów. Też jestem zdania, że firmy powinny zacząć foliować produkty......no ****** mnie trafia jak w sklepie typu Ross muszę przebierać we wszystkich produktach, aby wziąć ten, który nie był jeszcze akurat przez kogoś macany. Po **** są te testery skoro większość klientek i tak otwiera świeży produkt????
OdpowiedzUsuńAguś się nam zdenerwowała :/
Usuńja otwieram TYLKO i WYŁĄCZNIE jak biorę konkretny produkt do koszyka, i otwieram przy kasie (skoro i tak będzie mój to wolę go sobie otworzyć i sprawdzić) przy Pani i patrzymy czy był nieużywany. Jeśli wtedy zobaczę ślady na szmince albo upapraną szyjkę od lakieru - idę po inny produkt. W sumie taki Pani powinna wziąć na tester. A podejrzewam, że trafia z powrotem na półkę i czeka na mniej obeznaną klientkę. :/
Wiem kochana, ale mnie chodzi przede wszystkim o drogerie.... Jeśli nie zaczniemy szanować siebie i innych to właśnie nerwami kończą się zakupy. Ja na ostatniej wyprzedaży -40% miałam ochotę krzyczeć na środku sklepu....co wezmę produkt z półki to upaprany z widocznymi śladami użytkowania :-( A ponieważ kosmetyki nie są foliowane nie masz pewności czy maskara, którą wzięłaś nie była wcześniej otwierana. Czy nie można by zrobić tak jak jest w Stanach???
UsuńPiękne kolory! No i jak zwykle jestem pod wrażeniem Twoich ust!
OdpowiedzUsuńElu :* dziękuję!
UsuńWszystkie kolory na ustach prezentują się przepięknie, ale Vintage Wine jest najcudowniejszy :)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie wolę takie konkretne kolorki :) ale i coś delikatnego czasem się przyda. Zwłaszcza, że ten błyszczyk naprawdę nadaje się do nałożenia na szminkę - można ciekawe efekty uzyskać :) ma taką delikatna opalizację :)
UsuńTeż tak sądzę ;)
Usuńłał ale kolorki! poprostu boskie!!!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPiękne kolory! ♥
OdpowiedzUsuńjestem tego samego zdania :)
UsuńPierwszy kolor najlepiej prezentuje się na Twoich ustach :)
OdpowiedzUsuńjest najbardziej zdecydowany :) lubię to :)
Usuńmasz świetny kształt ust :) Zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńbardzo Ci dziękuję :)
Usuńlubię swoje usta - pewnie dlatego lubię je podkreślać :)
ciemny blyszczolopomad <3
OdpowiedzUsuńszóstka ze słowotwórstwa! :)
UsuńDla mnie kolory za ciemne, ale wyglądają na Tobie bardzo korzystnie, bardzo mi się podoba taki look - może dlatego, że sama nie mogę sobie na niego pzowolić :) pięknie!
OdpowiedzUsuńno tak - w tej kwestii każdy ma inaczej :) jednemu dobrze w jaśniutkich nudasach (i tym osobom zazdroszczę z kolei ja) a innym w konkretach :)
Usuńdzięki!
Masz usta stworzone do ciemnych kolorów :) W Vintage Wine wyglądają przepięknie!
OdpowiedzUsuńdziękuję Truskaweczko :)))
Usuńcoś w tym jest :)
Podoba mi się ten delikatny kolor 'po zjedzeniu' :)
OdpowiedzUsuńprzyznam szczerze że pięknie się "zjadł" :) mi też się to strasznie podoba :)
UsuńPierwszy kolorek podoba mi się najbardziej takie właśnie kolory uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń(coraz-mniej, mam nowy nick :)
zanotowane :)))
Usuńmamy więc podobny gust kolorystyczny :)
Wszystkie są bajecznie!
OdpowiedzUsuńChętnie przygarnęłabym Vintage Wine. Dla takiego efektu mogę pomęczyć się z aplikacją:) Eksperyment z błyszczykiem i konturówką uważam za udany:) Podziwiam precyzję, z jaką podkreśliłaś kontur ust:)
OdpowiedzUsuńJa jestem konturówkowym potworem! Używam ich niemalże codziennie! Zakochałem się w tej fuksji. Aaaah, mocne usta! Kasia - my wiemy, co dobre : ))))
OdpowiedzUsuńpiekności! na Twoich cudownie soczystych ustach (żeby nie powiedzieć warach obiągarach :P hihihi) podoba mi się absolutnie wszystko! *.*
OdpowiedzUsuńfantastycznie wyglądasz w takich kolorach na ustach! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Twoje usta sa niesamowicie piekne, takze pewnie wszystko je ladnie podkresli :-) co do produktow to nawet nie wiem, czy da sie je zdobyc tu, gdzie mieszkam. Mimo to musze napisac, ze daja piekny efekt :-)
OdpowiedzUsuń