Po lecie, wiadomo, następuje jesień i zima a wraz z tymi porami roku nasza skóra często zaczyna kaprysić, staje się sucha, napięta i podrażniona (dzięki Ci klimatyzacjo, dzięki kaloryfery). Nie wiem, czy też tak macie, ale u mnie jest to na porządku dziennym. Najgorzej mają łydki, na których czasem aż wszystko się łuszczy i naprawdę pod warstwą ubrań zaczyna się robić nieprzyjemnie... Sięgam wtedy po cały arsenał środków, byle tylko przynieść ulgę ciału. A raczej sięgałam. Próbowałam już naprawdę wielu produktów: masła shea, maseł The Body Shop
(które ogólnie bardzo, bardzo lubię, ale na ten konkretny problem nie
pomogły), balsamów z mocznikiem, miodowy wynalazek od L'Occitane itp. Do zeszłego roku, kiedy to w moje ręce wpadł ten oto produkt firmy Pat & Rub i mogę śmiało to powiedzieć - przyniósł ulgę i ukojenie.
Określiłabym ten produkt bardziej jako jako bogaty balsam do ciała, brak mu tej typowej dla maseł twardości. Lubię obydwa rodzaje smarowideł, to nie jest problem, że ono jest jakie jest - po prostu lepiej wiedzieć jakiego typu produkt się kupuje, miłośniczki zbitych masłowych konsystencji mogą być tutaj zawiedzione. Jednak jego działanie rekompensuje natychmiastowo to drobne początkowe nieporozumienie.
Masło (zostańmy przy oryginalnym nazewnictwie) ma świeży, lekki trawiasto-wodnisty zapach. Nie jest tak intensywny jak aromaty innych maseł ze stajni Pat&Rub - czuć go na skórze dopiero przy bliższym kontakcie z nosem, siedzi bardzo blisko ciała. Jest to bardzo dobra opcja kiedy stosujemy nasze ulubione perfumy - nie kłócą się z zapachem masła. Jednocześnie kompozycja zapachowa jest hipoalergiczna i producent zapewnia nas, że ryzyko wystąpienia reakcji alergicznych jest dzięki temu zminimalizowane.
Jeśli chodzi o konsystencję produktu - jest jak dla mnie rewelacyjna. Lekka, kremowa, puszysta - perfekcyjnie i bez większego kłopotu rozsmarowuje się na ciele. Masło bardzo dobrze się wchłania, nie zostawia lepkiej warstwy ale otula skórę delikatnym filmem. Ja zwykle większość produktów aplikuję po kąpieli i pozwalam im się wchłonąć podczas demakijażu, mycia zębów itp - po tym czasie (ok 10min) masło jest już na tyle spite przez skórę, że można spokojnie nałożyć pidżamę i nic się nie lepi. Warto dodać, że masło jest produktem dosyć wydajnym - nie potrzeba go wiele aby nawilżyć skórę, a przy stosowaniu go codziennie na łydki i ręce (ramiona i przedramiona, z częstym zahaczeniem o dekolt) powinien wystarczyć na 1,5-2 miesiące używania. Trudno mi określić to dokładniej, bo lubię zmieniać produkty, używam często takich, na które akurat mam ochotę. Jeszcze chyba nie zdarzył mi się balsam, który bym otwarła i używając codziennie zużyła w całości od razu.
No i chyba najważniejsze czyli działanie. Jestem absolutnie pod wrażeniem działania tego masła! Jak już wspomniałam na początku posta - tylko ono z naprawdę dużej ilości produktów pomogło mojej skórze odzyskać nawodnienie jakiego potrzebowała! Już po około 4-5 dniach regularnego wieczornego używania zauważyłam dużą poprawę stanu skóry na łydkach - ustało swędzenie i łuszczenie, skóra odzyskała jędrność i gładkość, stała się optymalnie nawilżona. Dla mnie to masło okazało się być objawieniem zeszłej zimy. Jeśli pozostałe masła tej firmy (a mam w zapasach jeszcze dwa) nie okażą się równie skuteczne to już całkiem niedługo będę biegła do Sephory po kolejny słoik tego cuda!
I tu warto jeszcze wspomnieć o czynniku dla wielu ważnym (a dla mnie w pewnych sytuacjach drugorzędnym) czyli o cenie. 225 ml kosmetyku kosztuje 69zł. Czy to dużo? Raczej tak, dlatego oczekuję od takiego masła sporo więcej, niż od dużo tańszych produktów. Ja się nie zawiodłam a wręcz mile zaskoczyłam, dlatego bez zawahania będę w stanie wydać 70zł na ten kosmetyk (55zł przy dniach VIP w Sephorze). Uważam, że przy jego wydajności i działaniu to dobrze zainwestowane pieniądze.
Dla zainteresowanych: skład INCI i opis producenta znajdziecie na stronie Pat&Rub, gdzie możecie również zakupić ten produkt (a także inne produkty z ich szerokiej z oferty).
P.S. Wszystkiego najlepszego u schyłku Dnia Bloga!
Mam nadzieję, że zmiany, jakie widzicie u mnie przypadną Wam do gustu!
Bardzo jeszcze raz z tego miejsca dziękuję Natii, autorce bloga Just Beauty (KLIK) za pomoc w tworzeniu szablonu i co za tym idzie nowego klimatu bloga :) Zdolniacha z Ciebie :)
No i chyba najważniejsze czyli działanie. Jestem absolutnie pod wrażeniem działania tego masła! Jak już wspomniałam na początku posta - tylko ono z naprawdę dużej ilości produktów pomogło mojej skórze odzyskać nawodnienie jakiego potrzebowała! Już po około 4-5 dniach regularnego wieczornego używania zauważyłam dużą poprawę stanu skóry na łydkach - ustało swędzenie i łuszczenie, skóra odzyskała jędrność i gładkość, stała się optymalnie nawilżona. Dla mnie to masło okazało się być objawieniem zeszłej zimy. Jeśli pozostałe masła tej firmy (a mam w zapasach jeszcze dwa) nie okażą się równie skuteczne to już całkiem niedługo będę biegła do Sephory po kolejny słoik tego cuda!
I tu warto jeszcze wspomnieć o czynniku dla wielu ważnym (a dla mnie w pewnych sytuacjach drugorzędnym) czyli o cenie. 225 ml kosmetyku kosztuje 69zł. Czy to dużo? Raczej tak, dlatego oczekuję od takiego masła sporo więcej, niż od dużo tańszych produktów. Ja się nie zawiodłam a wręcz mile zaskoczyłam, dlatego bez zawahania będę w stanie wydać 70zł na ten kosmetyk (55zł przy dniach VIP w Sephorze). Uważam, że przy jego wydajności i działaniu to dobrze zainwestowane pieniądze.
Dla zainteresowanych: skład INCI i opis producenta znajdziecie na stronie Pat&Rub, gdzie możecie również zakupić ten produkt (a także inne produkty z ich szerokiej z oferty).
P.S. Wszystkiego najlepszego u schyłku Dnia Bloga!
Mam nadzieję, że zmiany, jakie widzicie u mnie przypadną Wam do gustu!
Bardzo jeszcze raz z tego miejsca dziękuję Natii, autorce bloga Just Beauty (KLIK) za pomoc w tworzeniu szablonu i co za tym idzie nowego klimatu bloga :) Zdolniacha z Ciebie :)

mam dokładnie tak samo wraz z nadejściem chłodnych pór roku:( Dobrze wiedzieć, że jest ratunek, trochę drogi ale ciekawość mnie zżera jak zadziała u mnie :)
OdpowiedzUsuńjak dotąd nie spotkałam się chyba z negatywną opinią o tym maśle. myślę, że jeśli natura Twojego przesuszenia skóry jest taka jak moja to masło będzie idealne.
UsuńZa drogi jak dla mnie, no ale :)
OdpowiedzUsuńtani niestety nie jest, ale te tańsze kosmetyki do ciała niestety nie pomagają na tak suchą skórę, jaką miewam zimą.
UsuńLubię na przykład Baleę czy niektóre wersje Farmony ale one nawilżają średnio albo nawet słabo w porównaniu do P&R.
Znam z serii hipoalergicznej balsam, scrub i żel pod prysznic - wszystkie pozycje są godne uwagi :)
OdpowiedzUsuńMasło za pewne wpadnie w moje ręce jeszcze tej zimy ;)
ja właśnie nie przepadam za ich scrubami, dla mnie zbytnie tłuścioszki, nie lubie tego uczucia oblepienia... ale to nie tylko problem mój z tą firmą, ogólnie tego typu pilingi nie są dla mnie. Wybieram raczej takie galaretkowate, nietłuste.
UsuńMasło polecam :)
nie miałam okazji używać ale bardzo mnie zaciekawiło to masełko :)
OdpowiedzUsuńpolecam wypróbować!
Usuńtylko uwaga, P&R wciąga :)
Dzięki Tobie wiem, po jaki produkt sięgnę zimą, gdy moje łokcie dadzą mi się we znaki. Gdy nastaje czas kaloryferów, moja skóra przypomina Saharę. Wiele produktów nie radzi sobie z tym problemem.
OdpowiedzUsuńpowinno pomóc i na łokcie, choć ja akurat z nimi nie mam zbytnich problemów, więc nie dam Ci stuprocentowej pewności, że zadziała... ale podejrzewam, że to podobny typ suchości skóry..
UsuńKolejne cudo na liście marzeń. W tej chwili mam odświeżające z limitowanej edycji, też świetnie nawilża ale kto wie co jeszcze wymyślę. ;)
OdpowiedzUsuńalbo co ONI wymyślą :)))
Usuńfajne to z limitki?
Brzmi zachęcająco. Ale póki co portfel nie wyraża zgody :)
OdpowiedzUsuńno portfel ma sporo do gadania, bo do tanich ten specyfik nie należy ale przy uzupełnieniu gotówki polecam zerknąć na ten produkt :)
Usuńuwielbiam to masło! a seria hipo jest chyba zapachowo moją ulubioną :)
OdpowiedzUsuńmoją najmniej, ale ja lubie te ich cytrusy wszechogarniające :) kokos i trawa cytrynowa to mój zapachowy faworyt. :) jeszcze bym musiała zerknąć na rozgrzewające bo nic z tej linii nie próbowałam...
UsuńZapach tej serii niezwykle mnie kusi.
OdpowiedzUsuńCzytam same ochy/achy na jego temat właśnie :)))
Podoba mi się odświeżony wygląd bloga :)
mi osobiście bardziej przypada wersja kokosu z trawą cytrynową, ale ten mi nie przeszkadza :)
Usuńdziękuję za opinię - to dla mnie ważne :)
Czeka u mnie w kolejce :)
OdpowiedzUsuńNowa szata graficzna na plus :D
:)) na okres zimowy możesz je przepuścić :)
Usuńsuper, cieszy mnie to bardzo Gosiu :)
Ja uwielbiam tą linię z trawą cytrynową....obłędny zapach ;-)
OdpowiedzUsuńFajne, nowe logo!
tak tak, też jestem fanką :))
Usuńdzięki :)
masełka i peelingi P&R są dla mnie ok, pielęgnacja twarzy mi się nie sprawdzila po eco Ampułce 5 i nie mam już chęci sięgać po coś innego:( tego masełka nie miałam, ale może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńja właśnie twarzowych rzeczy nie próbowałam, ale oprócz pilingów pielęgnację ciała baaaardzo lubię :)) ciekawi mnie też zawsze ich linia do pielęgnacji włosów...
UsuńMasła P&R jeszcze nie próbowałam, ale po tej recenzji mam ochotę :) Nowy szablon bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńpolecam - choć najlepiej poniuchać różne wersje zapachowe :)
Usuńbardzo mnie cieszą pozytywne słowa na temat szablonu :) dzięki!
Kuszące, nie powiem, ale cena jak dla mnie zaporowa:)
OdpowiedzUsuńmogłyby być tańsze, jak wszystko... pytanie tylko, czy wtedy byłyby równie dobre... :) tego nie wiemy ;)
Usuńdla mnie te produkty są za dorgie niestety :|
OdpowiedzUsuńsą drogie, ale bywają i droższe, i tańsze - kwestia znalezienia ideału :) myślę, że na każdą kieszeń coś się znajdzie :)
UsuńSerię hipo uwielbiam, miałam już wszystko z tej serii i ciągle do nich wracam.
OdpowiedzUsuńZresztą w ogóle P&R uwielbiam, a scruby i masła to absolutni faworyci z dostępnych kosmetyków tej firmy.
o ja wiem, że Ty jesteś fanka :)
UsuńGosiu a używałaś od nich czegoś do włosów?
Tak :)
UsuńSzampon, odżywka, maska, spray do włosów :]
A czego chciałabyś spróbować?:)
Pat&Rub to moja ulubiona marka kosmetyczna, a lina hipoalergiczna to moja ulubiona seria :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie miałam jeszcze masła, za to uwielbiam balsam i olejek do ciała z tej serii :)
u mnie chyba prym wiedzie jednak trawa cytrynowa i kokos :) ale do tej na pewno będę wracać :)
UsuńJa z tej serii kokosowej stosuję żel pod prysznic, właśnie ze względu na zapach :)
Usuń:) żel pod prysznic czeka w kolejce bo już mam dobrych kilka(naście) na wannie. Najpierw muszę trochę pozużywać :) ale skoro mówisz, że jest super :)
UsuńCena może i dość wysoka, ale skoro tak fajnie się sprawdza :) Sama muszę kiedyś wypróbować jakieś masełko z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że one w działaniu będą dośc podobne więc kwestią pozostaje linia zapachowa :)
UsuńJestem bardzo ciekawa tego zapachu, wydaje się kuszący ;)
OdpowiedzUsuńjest specyficzny, ale mi on nie przeszkadza... choć jeśli miałabym wybierać to zdecydowanym faworytem jest u mnie wersja kokos z trawą cytrynową :)
Usuńmi ta seria pachnie tak męsko :)
OdpowiedzUsuńe no może ociupiiiiiiiiiiiinkę :)
UsuńBardzo kuszą mnie te produkty, ale jakoś mi nie po drodze :/
OdpowiedzUsuńw jakimś konkretnym sensie nie po drodze?
Usuńzmiany na plus :]
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję :))
UsuńNigdy nie miałam okazji używać nic z Pat&Rub, ale tyle za balsam bym nie dała.. Znam lepsze i w granicach do 30 zł ;)
OdpowiedzUsuńjedni by dali inni nie - dlatego mamy tyle wszystkiego na rynku :) jest wybór i trzeba się z tego powodu cieszyć :)
Usuńa jakie masz typy do 30zł bo aż sama jestem ciekawa. Mi żaden tańszy balsam a nawet niektóre droższe nie pomogły na mój łydkowy problem także ten z pewnością zostanie moim numerem 1 :)
skąd wiesz, że lepsze jak nie używałaś?:D
UsuńDla mnie P&R to klasa sama w sobie, boskie są te masła i moim zdaniem cena jest adekwatna do jakości. Żadne masło mi tak dobrze nie działało i nie używało się go tak komfortowo jak zielone Pat.
Właśnie zużyłam to masło - jest świetne. Odpoczynek dla nosa po iluś tam mega pachnących masła The Body Shop, poza tym nawilża niesamowicie, i to bez tłustego filmu :)
OdpowiedzUsuń