Zapragnęłam wypróbować to cudo kiedy tylko zobaczyłam je w Benefitowych zapowiedziach. Dobrze kryjący korektor, który jednocześnie pielęgnuje skórę pod oczami i nie wchodzi w zmarszczki??? Poprzeczka została postawiona wysoko. Moja cera mocno pomarszczona nie jest, powiedziałabym nawet, że jak na moją ilość przeżytych wiosen jest całkiem przyzwoicie gładka, ale pod oczami tworzą mi się delikatne zmarszczki mimiczne, w które korektor czasem lubi bezczelnie wleźć. O dziwo, są takie dni kiedy to się nie dzieje, są i takie kiedy po pewnym czasie niewiele, bo niewiele, ale coś tam się potrafi zebrać. Tak czy siak, dałam sobie sporo czasu aby przetestować Fake up możliwie jak najdogłębniej. Przybywam dzisiaj z wynikami tychże testów.
Jak to zwykle w przypadku Benefitu bywa, już samo opakowanie jest przemyślane w najmniejszym szczególe. Sześciokątny kartonik posiada oznaczenie odcienia, moim zdaniem jest bardzo przyjemny dla oka...Wiadomo, wielbiciele gadżeciarskich opakowań będą zadowoleni, Ci którzy stawiają na prostotę pewnie powiedzą że za dużo się tu dzieje. Mnie się podoba, poza tym, u mnie za mało miejsca na kosmetyczne wystawki, więc i tak opakowanie idzie do kosza a produkt do toaletki ;)
W kartoniku znajdziemy uroczą tubę, w której mieści się sztyft - bohater dzisiejszego posta.
W kartoniku znajdziemy uroczą tubę, w której mieści się sztyft - bohater dzisiejszego posta.
Jak widzicie na załączonych zdjęciach, taki trochę cudak z niego. Warstwa zewnętrzna, przezroczysta, zawiera witaminę E i ekstrakty z nasion jabłka - jest odpowiedzialna za pielęgnację: nawilżenie i odżywienie skóry pod oczami. Warstwa środkowa to mocno kryjący korektor - według zapewnień producenta mający ukryć cienie pod oczami i wygładzić oraz rozświetlić skórę.
A jak to wygląda w praktyce? Cóż... ja wiem na pewno, że ten korektor zostanie ze mną na dłuuuugo. Dlaczego? Najprościej byłoby rzec "bo działa!". Ale przeanalizujmy to! Główną obietnicą jest ukrycie zmarszczek i niezbieranie się w nich. Umówmy się, żaden korektor nie zrobi nam ekspresowego liftingu. Ale są takie, które sprawiają, że po chwili widzimy "zmarchy", których przed aplikacją jeszcze nie było...Ten korektor, poprzez swoje działanie odżywcze delikatnie wygładza i również optycznie zmniejsza widoczność zmarszczek. Będę z Wami całkowicie szczera: gdy pierwszy raz maźnęłam się nim po ręku pomyślałam, że niemożliwością jest, aby ten produkt nie zebrał się w zmarszczkach... Ma on bardzo bogatą, lekko tłustawą na pierwszy rzut oka konsystencję i po prostu ciężko uwierzyć, że osiądzie on na skórze i nie będzie skubany usiłował się przemieścić. :D A jednak. Moje zdziwienie po pierwszych paru godzinach było ogromne bo korektor jak go nałożyłam tak trwał dzielnie. Tu nie ma co zapewniać i obiecywać. Wiem, że kilku osobom jednak się on osadzał, co pewnie zależy od indywidualnych cech skóry. Mogę tylko uczciwie przyznać, że na mojej jest nie do zdarcia.
Nie wiem co jest za to odpowiedzialne, ale mam wrażenie, że korektor delikatnie rozświetla skórę pod oczami, rzeczywiście jest delikatny. Co do jego aplikacji. Jak zobaczycie na zdjęciach poniżej, sztyft jest dość spory w stosunku do mojego niewielkiego oka. Czasami więc, aby uczynić aplikację bardziej precyzyjną, nabieram korektor palcem bezpośrednio ze sztyftu i wklepuję go w okolice podoczne :) Stosowałam go także tradycyjnie nakładając bezpośrednio produkt pod oczy i sprawdza się również, ale czasem po prostu lubię go sobie paluchem nabrać i wklepać.
Używam Fake Up już ponad miesiąc (miałam może kilka dni przerwy) i muszę Wam także powiedzieć, że nie odnotowałam żadnej masakry w postaci przesuszonych skórek w trakcie jego używania. Więcej nawet - wydaje mi się, że skóra zrobiła się miękka i miła w dotyku a nie bardzo jest to zasługą jakiegoś konkretnego kremu pod oczy bo ostatnio sięgam po nie wieczorem w systemie "jak mi się przypomni". Mimo regularnego używania, ubyły mi może ze dwa milimetry sztyftu więc sądzę, że będzie baaaardzo wydajny!
A tak wygląda moje oko przed i po aplikacji :) Mam nadzieję, że udało mi się uchwycić różnicę :)
Fake up jest dla mnie produktem-zagadką... Niby tłustawy, ale się nie zbiera. Niby zastyga (skoro się nie zbiera), ale nie przesusza. Pielęgnuje, spełniając jednocześnie obietnicę o dobrym kryciu i trwałości. Marzy mi się szminka która byłaby jego odpowiednikiem :D Taka, która byłaby trwała, nie zbierałaby się w załamaniach a jednocześnie mocno odżywiała i pielęgnowała. Może Benefit się pokusi??? :)
Tak czy inaczej, oceniam ten korektor bardzo wysoko i sądzę, że ciężko będzie znaleźć mi równie satysfakcjonujący produkt.
When I got this I was very sceptical about it. A concealer that doesn't set in lines, lasts the whole day and keeps the skin under the eyes moisturized? Used to think this is a myth. Fake up is supposed to be creaseless, long-lasting, hydrating... And it actually does all this! The outer ring consists vitamin E and apple seed extract and is responsible for the moisturizing effect, while the inner core is deeply pigmented and aims at concealing dark circles and smoothing the skin. It has a rich texture, but it isn't very sticky. Once patted in it won't crease, at least on me it hasn't. There are three shades to choose from. I use my Fake Up in two ways: I either apply it directly from the stick and then blend in, or I use my finger to pick up the product and gently pat it under the eye. It works both ways. This product is great for everyday use, I noticed that my skin is in a very good condition now, after over a month of using this concealer. I see no dry skin underneath my eyes, the skin looks fresh and it is soft. Of course, it is not supposed to work as an anti-wrinkle lifting cream, it's "just" a concealer. But it will surely give you the looks of a person who just woke up from an undesturbed beauty sleep. :) It is a unique product. Seems rich in texture, but won't crease. Seems to set well (no creasing) but it isn't drying. It hydrates while providing long-lasting coverage. I like it a lot.

Troszkę drogi jest...niestety
OdpowiedzUsuńAle widać różnicę...dosyć dobrze kryje : )
Cena....ale różnicę widać całkiem okej.
OdpowiedzUsuńJa używam z Pixie i też ładnie kryje :)
miałam Pixie (jeśli mowa o tym w kremie) i pod oko był dla mnie ciut za tępy, za to rewelacyjnie krył niespodzianki na twarzy :)
Usuńpowiem Wam, że dałabym za niego i dużo więcej... Ale po promocyjnej cenie w Sephorze (-20% jest bardzo często) - 90zł to i tak połowa kwoty za taki np YSL czy Lancome. A kryje i pielęgnuje genialnie :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że ta tłusta formuła wykazuje duże powinowactwo do skóry, dlatego nie zbiera się w załamaniach:) Twoje oko po użyciu tego korektora jest delikatnie rozświetlone. Lubię taki naturalny efekt:) Rzadko można spotkać korektor, który nie wysusza delikatnych okolic wokół oczu:)
OdpowiedzUsuńbyć może tak właśnie jest, choć właśnie powiedziałabym, że skóra pod oczami jest bardziej w kierunku suchej...
UsuńChoć kto tam wie :)
Mi się zawsze tłuste kojarzyło z rolowaniem i właśnie wchodzeniem w zmarszczki.. a tu niespodziewajka :)
Efekt bardzo przypadł mi do gustu :)))
Cena zaporowa, ale wyglada ciekawie, mimo to ja nie zrezygnuje z mojego Burzujka :P
OdpowiedzUsuńlubiłam Bourjois kiedyś miałam taki bardzo fajny korektor na klik w pędzelku ale szukałam go niedawno i albo wycofali albo zmienili opakowanie a za chiny nie mogę sobie przypomnieć jak on się nazywał :/
Usuńz Bourjois polecam healthy mix - delikatny, nie wchodzi w załamania, trwa dzielnie pod okiem, oczywiście nie nawilża jak to cudo, ale też jest godny polecenia :)
Usuńooo muszę go zmacać, kupiłam jakiś czas temu podkład Healthy mix ale oddałam Mamie, bo niestety mnie nie krył w ogóle. ale tak ani tyci tyci... :/ i się trochę do burżuja zraziłam.
Usuńale tak czy inaczej to jeszcze nie ten, który miałam kiedyś...
podkładu healthy mix nie miałam, ale z tego, co czytałam, to powinien kryć :D
UsuńAle wiadomo, każdy lubi coś innego, a buźka buźce nierówna :D
Mnie pierwszy test podoczny nie rzucił na kolana, ale chyba dam mu drugą szansę ;)
OdpowiedzUsuńdaj koniecznie!
UsuńChoć jak wszystkie doskonale wiemy, nie ma kosmetyku, który by pasował każdemu bez wyjątku :/
Mam ten korektor i jest genialny :) Pierwszy, który daje mi dokładnie taki efekt jakiego oczekuję :)
OdpowiedzUsuńKolejna zadowolona duszyczka :-) Jak ogarnę trochę moje zapasy to może kiedyś dam mu szansę :-)
OdpowiedzUsuńhaha no właśnie, z tymi zapasami to różnie bywa... ale ja na serio będę mu w stanie dać drugą szansę, jeśli nie pojawi się na rynku coś następnego co mnie zaintryguje... ;)
Usuńczemu to cholerstwo takie drogie... ostatnio patrzyło na mnie niewinnie z sephorowskiej półeczki :)
OdpowiedzUsuńno, trochę drogie... ale VIPy, VIPy! zawsze to 20 kilka zł w przód. :)
UsuńOglądałam go i jest całkiem ok, natomiast ja jednak wolę typowe flamastry i lżejsze konsystencje - mam juz swojego faworyta:)
OdpowiedzUsuńoo zdradzisz?? :)
Usuńczy to po prostu chodzi o słynny YSL? :))
nie, Armanek i LP:)
UsuńChciałabym go bardzo :)
OdpowiedzUsuńkorektora używam jedynie na niedoskonałości, narazie pod oczy nie muszę. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzazdroszczę :))
Usuńchciałabym nie mieć sińców pod oczami, mam lepsze i gorsze dni, ale niestety - nie da się :/ mimo, że od ładnych paru lat nawilżam te rejony.
aż nie mogę się nadziwić tyle pozytywnych recenzji, że diabelstwo kusi okropnie!
OdpowiedzUsuńnie umiem znaleźć negatywu. Gdybym miała się naprawdę uprzeć, to mógłby ten sztyft być cieńszy, ale poza tym bardzo go polubiłam.
Usuńteż się z nim bardzo polubiłam! :)
OdpowiedzUsuń:))
Usuńrzesza fanek widzę się powiększa!
Kasia u mnie go ubywa w zastraszającym tempie:( już mi zostało naprawdę niewiele więc czekam na sephorowe vipy.
OdpowiedzUsuńto co Ty z nim robisz??? :D
Usuńp.s. chciałabym umieć zużyć jakiś kosmetyk :D
Po Twojej recenzji chyba w końcu się na niego zdecyduje, na zdjęciach bardzo ładnie wygląda i z tego co widzę nie daje takiego pudrowego efektu jak Mac-owy Pro Longwear :)
OdpowiedzUsuńon właśnie daje bardzo kremowy efekt, przy jednoczesnym braku zbierania się. dziwak :)
Usuńkupilam sobie ten produkt zachwycona pozytywnymi recenzjami ;)
OdpowiedzUsuńi na razie sie sprawdza, ale nie zachwyca- moze jestem za stara ;))
ahaha dobre sobie - za stara? proooooszę Cię :)
Usuńmasz świetnego bloga tak nawiasem mówiąc! w Barcelonie byłam raz, jeszcze w liceum, pamiętam zachwyt miastem!
Jako wierna kibicka i żona jeszcze większego kibica Barcy marzę, żeby kiedyś tam pojechać, zwiedzić miasto i pójść na Camp Nou na jakiś fajny mecz - to musi być klimat!
a co do korektora - a co Cię w nim nie zachwyca?
Kasiu ładnie efekt wyszedł. Chyba się nad nim zastanowię :)
OdpowiedzUsuńzastanów zastanów :)
UsuńMoim zdaniem to Tobie nawet korektor nie potrzebny! Ale wygląda świetnie i już wiele dobrego o nim czytałam:)
OdpowiedzUsuńoj, uwierz mi, miewam lepsze i gorsze dni, zależy od nocki, od tego, czy koty dadzą pospać ;) i od ogólnego samopoczucia, a także od wielu niezidentyfikowanych czynników. Tak czy siak, jednak ten korektor się przydaje :)
Usuńjej, uwielbiam benefit, po pierwsze za te piekne, retro opakowania, nie ma łądniejszych. Po drugie za świetną jakość. Niestety cena nie pozwala mi kupić ich wszystkich, marzy mi sie tusz, ten korektor i rozświetlacz jeszcze :( a tak by the way, widzialas moze www.mojanowafigura.pl/blogerki ? Zastanawialas sie nad wzieciem udzialu? :)
OdpowiedzUsuńretro opakowania są super i jakość benefitu bardzo sobie cenię :D
Usuńja już swoje schudłam, i raczej już na dietę nie wracam, póki co waga się jako tako utrzymuje, czasem lepiej czasem gorzej :)
raczej nie mam jak się nawet zabrać za konkursy ;)
To byłby mój ulubiony korektor... gdyby nie fakt, że mam odcień medium...
OdpowiedzUsuńale to co - niedopasowany? zły?
UsuńChętnie bym wypróbowała ale jednak zawsze są ważniejsze kosmetyczne wydatki :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się i ja wśród tych zadowolonych :)
OdpowiedzUsuńKochana, zmień proszę mój adres w blogrollu na nowy - http://graymaluje.blogspot.com/ bo stary ktoś mi zaklepał, nim ja to zdążyłam zrobić (ekspresowo!). :( Z góry dziękuję!
OdpowiedzUsuńJa póki co korzystam z korektora Pixie i jestem mocno zadowolona, ale będę pamiętać, by i ten sprawdzić na sobie :)
Faktycznie dziwak z niego :D ale zacheca do kupna... gdyby nie mój nowy nabytek ''magic pen'' z YSL z którego jestem strasznie zadowolona to zapewne poleciałabym na stoisko benefitu go zakupić :)
OdpowiedzUsuńMam na niego chęć :)
OdpowiedzUsuńMam pewnie opory przed taką ciężka formułą, ale wykończę obecnie używane mazidła i się zobaczy :)
OdpowiedzUsuń