Ileż ja się naczekałam na ten róż! Wszystkie moje kosmetyczne wyrocznie zdążyły go już pokazać, a ja czekałam na dostawę... Ale w końcu jest! Mój własny... ;) Z kosmetykami Chanel mam zwykle tak: zdjęcia prasowe i zapowiedzi zwykle mnie nie kuszą, po czym patrzę na produkt na sklepowej półce i serducho zaczyna bić szybciej... Tak też było w przypadku tego różu. Nawet, zachwalane przeze mnie ciągle, zdjęcia i recenzja u Temptalii niezbyt mnie do niego zachęciły - od razu mówię, że wygląda u niej zdecydowanie zbyt pomarańczowo. Więc pomyślałam sobie - na co mi mandarynka na twarzy... A on w rzeczywistości jest leciutko koralowy, nie jest tak mocno oranżowy. Przecudny!
I have waited so long for this blush! All my gals and fellow beauty bloggers had shown it and I was still waiting for it to appear in my local store... And finally, here it is! My own.... ;) I have this strange attitude towards Chanel cosmetics: the promo pictures leave me somewhat indifferent to their charm, but when I see the product in person - my heart skips a beat... Same situation here. Even Temptalia's wonderful swatches and review did not make me drool - I think that this shows way too orange on her! And so I thought - well, I do not need yet another orange blush... But in reality it is far more coral, it is not a brighy orange shade. Gorgeous!
Jeśli chodzi o jego właściwości - nie mam zastrzeżeń. Dla tych z Was, które z różami Chanel miały wcześniej do czynienia mam ważną informację. Chyba nastąpiła jakaś zmiana w składzie, bo poprzednie dwa róże które posiadam (Pink Explosion i Espiegle) są dość twarde - trzeba się trochę namachać, aby uzyskać wyraźny kolor. Nie jest to zła cecha, ale zaskoczeniem może być kontrast między starszą formułą a tą, w której pojawił się Frivole. Frivole jest mięciutki, świetnie napigmentowany i trzeba się z nim obchodzić delikatniej niż z różami ze starszych serii. Polecam podejść do niego ostrożnie, zawsze można dołożyć trochę produktu, a jak się przesadzi to łatwo nie jest. Róż trzyma się skóry genialnie! Jeszcze teraz, po ponad 12 godzinach, nadal widzę różnicę w odcieniu między partią policzka gdzie nałożyłam róż a resztą twarzy.
When it comes to the quality - I have nothing to criticise. For those of you who are familiar with Chanel's blushes I have an interesting info. There must have been a change in the formula or something, cause the two blushes I own (Pink Explosion and Espiegle) are pretty hard. You need to swirl your brush in the blush to transfer the color onto the cheek. It is not a flaw - it's difficult to overdo it, and that is a con actually! But there is a difference between the old blushes and the new formula of Frivole. Frivole is soft, pigmented and you need to be careful with it. Remember, you can always build the color but it is difficult to remove the excess. The blush stays on for a very long time. Even now, after over 12 hours I can still see the difference between the shade of the skin where the blush was applied and the rest of my face.
Sam odcień różu Frivole jest perfekcyjny! To taki brzoskwiniowy, lekko rozbielony pomarańcz, z dosyć dominującą nutą koralu. Jest delikatnie satynowy, nie zawiera drobinek, ale nie jest też całkowicie matowy. Jest pięknym ożywiaczem cery! Muśnięcie policzków tym odcieniem sprawia, że cera nabiera zdrowego kolorytu, staje się promienna a ja wyglądam, jakbym przespała dwie noce bez przerwy :) Obok MACowego Hipness i Style, Benefitowej Hervany i Chanelkowego Horizona staje się on moim różem do efektów specjalnych! Poważnie zastanawiam się nad próbą nałożenia tego odcienia na oko, próbowała któraś z Was kiedyś się tak bawić?
The shade Frivole is simply perfect! It is a peachy, slightly whitened orange, but with a dominating coral tones. It has a satin finish: I see no sparkles or shimmer, but it isn't totally matte. Gently apply it on your cheeks and the skin immediately looks fresh and healthy, and I look like I've slept two consecutive nights without waking up. :) This is my special effects blush, next to my MAC Hipness and Style blushes, Benefit Hervana and Chanel Horizon. Have you ever tried applying Chanel blushes as eyeshadows? I am seriously considering that option!
Mała prezentacja produktu w pełnej krasie!
Here are some photos of the product itself!
Swatche:
Swatches:
A tak prezentuje się w makijażu :) Na oczach test nowych prasowanych cieni Fyrinnae - Rapunzel Had Extensions i Polar Bear, na ustach Lip Luster Romantique tej samej firmy.
And in a look I did a few days ago :) Apart from the blush I'm wearing Fyrinnae's pressed shadows in Rapunzel Had Extensions and Polar Bear, and their Lip Luster in Romantique.
Jestem oczarowana tym różem. Jego trwałością, odcieniem, pigmentacją... jest niesamowity! Co o nim sądzicie?
I am in love with this blush, with it's lasting power, shade, pigmentation... it is amazing! What do you think about it?

ładny polik :)
OdpowiedzUsuńa dziękuję, Szanowna Pani, dziękuję :))
UsuńWydaje się być idealny:) Podoba mi się kolor,który jest stonowany:)
OdpowiedzUsuńIdealny to może ciut za duże słowo... bliski ideałowi - na pewno :)
UsuńPrzepięknie się prezentuje na policzku :)
OdpowiedzUsuńW opakowaniu mniej mi się podoba.
no własnie w opakowaniu jest trochę hmmm zastraszający :)) ale ujarzmiając go otrzymujemy bardzo świeże policzki ;)
Usuńzbieram na niego :P chciałabym zaprosić cię na moje rozdanie: zwierzenia-kosmetykomaniaczki.blogspot.com , możesz zaprosić innych, będzie mi miło
OdpowiedzUsuńPiękny odcień, idealny na wiosnę :) W takich ostatnio gustuję :)
OdpowiedzUsuńna wiosnę i lato :)) choć i teraz mi sie podoba :) a do wiosny jeszcze kawałek :/ choć dzisiaj u mnie było taaaaaaaaaaak wiosennie :))
Usuńna Twojej buzi wyglada pieknie!
OdpowiedzUsuńdzięki :*
UsuńKolor idealny!
OdpowiedzUsuńo tak, odcień jest piękny!
Usuńuwielbiam go! bardzo pozytywnie mnie zaskoczył po tych wszystkich pomarańczowych swatchach w necie jakich się naoglądałam ;)
OdpowiedzUsuńdokładnie! jednak czasem słocze potrafią więcej złego zrobić niekiedy... a on taki śliczny... :)
UsuńO matko i po co mi to piszecie co?:( albo wiem- ja nie kupię,Wy mi odskrabcie trochę:)
UsuńFajny kolor, ale nie "mój" , nie wiem czy przekonałabym się do niego.
OdpowiedzUsuńjak nie lubisz ciepłych róży to raczej nie sądzę :) ja jakoś nie mam preferencji w żadną stronę, więc szaleję :)
UsuńGenialnie wygląda na twoich policzkach!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńA ja jestem oczarowana kreską ♥. Jadę na naukę do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńno coś Ty! serio? :*
Usuńmiło mi :))
ale jeszcze sporo nauki przede mną :)
Ja mam odwrotnie, na zdjęciach reklamowych nawet całkiem mi się podobają, a po macaniu w sklepie mi się całkiem odechciewa ;)
OdpowiedzUsuńhaha! no i tak bywa... ja mam tak z Diorem :/ na zdjęciach "wow", w rzeczywistości "eeee". Małe wyjątki tylko potwierdzają regułę...
UsuńJa również widzę tutaj piękny koral:) Ten róż nawet nie leżał koło dorodnej pomarańczy, dobrze, że na żywo postanowiłaś przekonać się o jego właściwościach. Zdjęcia dostępne w internecie czasami dają złudne wrażenie.
OdpowiedzUsuńDla mnie konieczność aplikacji kilku warstw nie stanowi problemu, ponieważ przy mojej mało wprawnej ręce wolę, gdy róż jest twardszy i mniej napigmentowany.
Spróbuj wykorzystać ten kosmetyk jako cień. Zobaczymy, co z tego wyjdzie:)
:) cieszę się, że nie jestem jedyna co to widzi - byłoby groźnie ;)
Usuńwiadomo, dużo zależy od światła...ustawień itp. Choć np zdjęcia Temptalii zwykle mnie nie zwodzą - często na niej polegam i na palcach można policzyć ile razy coś się nie zgadzało... a tu w sumie miła niespodzianka. :)
dlatego ja po nabraniu tego różu na pędzel dość porządnie strzepuję nadmiar :) wtedy daje tylko taką mgiełkę koloru.
Ja też zawsze wolę strzepać nadmiar, nawet jeśli róż nie należy do zbyt napigmentowanych, ponieważ nietrudno o nieestetyczną smugę, którą potem trzeba rozcierać pudrem;)
UsuńIdealny !! Chyba też się skuszę, bo róże Chanel chodzą za mną od dawna. Powiedz jaki podkład masz na twarzy? Cera rewelacyjna! Twarzy wygląda tak świeżo i promiennie : ))
OdpowiedzUsuńpolecam!
UsuńNa twarzy mam mój podkład codzienny, czyli minerały Lucy Minerals :) używam na zmianę z EDM. Czaaaaasem, choć od święta i bardziej na okazje, sięgam po Studio Fix MACa, albo Dior Sculpta :) podobny efekt dają - a mam co ukrywać, uwierz mi :) sporo przebarwień jeszcze mi zostało potrądzikowych, pory wielkie, suchotki tu i tam, ale to co miałam na twarzy kiedyś to masakra. i tak nie jest źle :) dziękuję za miłe słowa! :))
Wygląda pięknie, gdybym nie widziała u Ciebie na poliku, przeszłabym obojętnie koło niego bo w opakowaniu wygląda wściekle:)ale po nałożeniu idealnie się wkomponował:)
OdpowiedzUsuńno właśnie ja dopóki go z daleka oglądałam to jakoś do mnie nie przemawiał, ale szybkie macanko ;) i mnie w sobie rozkochał :))
UsuńTen róż idealnie Ci pasuje :)
OdpowiedzUsuńŁadny :) Choć mam tak czerwone policzki, że róż mi zbędny :D
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego :)
Z przyjemnością obserwuję :)
Świetny kolor.
OdpowiedzUsuń