Po części pierwszej nadszedł czas na kolejną - tym razem przedstawię Wam doustną część zakupów :) Będzie kolorowo!
After finishing part one it's time now to continue. In this post I will show you the lip products :) Stay with me, it's going to get colorful!
The lipsticks are first! I haven't seen such a colorful mix for a long time! They are all very spring-appropriate, fresh, juicy. I bought 4 out of six only because I already own Runaway Red and I rarely wear shades like Innocence, Beware!. The Runaway Red from the MAC Me Over collection differs a bit from the one featured in the new collection, but the difference isn't so big that it would be a necessity to own both. The one I own is a tad darker, more blood red, while the latest version is more fresh, juicy and a bit brighter.
Tak prezentują się szminki zeswatchowane na ręku :)
So, this is how they look when swatched on the hand. :)
Watch Me Simmer, Naughty Saute, Dish It Up, Quick Sizzle
Watch Me Simmer, Naughty Saute
Dish It Up, Quick Sizzle
Watch Me Simmer to najbardziej pożądany kolor z tej kolekcji, za Wielką Wodą dziewczyny niemalże biły się o tę szminkę, i nie dziwię się dlaczego :) To piękny, nie za mocno pomarańczowy a bardziej różowy koral, ciepły, w moim ulubionym wykończeniu Amplified. Wystarczy jedno pociągnięcie sztyftem po wargach aby uzyskać nasycony konkretny kolor - czyli coś co lubię, jak wiecie, najbardziej :) Formuła Amplified jest dla moich ust bardzo łaskawa: nie dość, że te szminki to jedne z najtrwalszych na moich ustach, to jeszcze nie wysuszają ich i nie mają tendencji do podkreślania suchych skórek, które czasem tu i ówdzie się pojawiają...
Watch me Simmer is the most wanted lip product from this collection. In the US the girls were crazy for it :) And I totally understand. It's a beautiful coral, that is not too orange, but rather pink, it's warm and comes in my favorite Amplified finish. Just one sweep and what you get is a saturated color - I love it as you already know. :) The Amplified formula wears awesomely on my lips, these are very long-wearing on me and they do not dry my lips. My lips are usually rather dry on their own, though I always try to keep a carmex or some other lipbalms close. The Amplified lipsticks do not accentuate dry cracked lips that much.
Naughty Saute to z kolei moje teoretycznie najmniej ulubione wykończenie - Cremesheen. Nie lubię przeważnie szminek w tym wykończeniu bo nigdy nie wiem czego się spodziewać po Cremesheenie. Są bardzo nierówne jakościowo. Mam piękny kolor Fanfare, którego jeszcze chyba nigdy nie udało mi się nałożyć równo na usta, i mam Offshoot, Drive Me Wild czy choćby Hot Gossip które są naprawdę fajne. Nie wiem do końca czym charakteryzuje się ten rodzaj szminek bo tylko wśród tych wyżej wymienionych znajdziemy szminki bezdrobinkowe, z połyskiem, bardziej suche, bardziej kremowe, z shimmerem itp. Tak czy owak. Naughty Saute to akurat "dobry Cremesheen" :) Jest dość kremowa, łatwa w aplikacji, nakłada się ją równo. Tym razem w kremowej bazie mamy zatopione maleńkie srebrne drobinki, nie jest to brokat, nie jest tych drobinek jakoś dużo, ale są i nadają szmince charakterku :) Bałam się, że będzie dla mnie za chłodna, na szczęście mieści się w granicy mojej tolerancji jeśli chodzi o chłodne odcienie. W zbyt chłodnych nie wyglądam dobrze niestety.
Naughty Saute comes in my least favorite finish, at least in theory. It's a Cremesheen. I usually don't like Cremesheens that much because they are so unpredictable. Their quality is very varied. I own a few - Fanfare is beautiful but I think I've never managed to apply it evenly... and there are those like Offshoot, Drive Me Wild or Hot Gossip - of really good quality. It is hard to describe the features of this finish actually. Among the ones I've mentioned above, you'll find both cremes and shimmers, creamy textures and dry ones etc. Anyway. Naughty Saute is the "good quality Cremesheen" :) It is rather on the creamy side, easy to apply, no streaks. This time, we get a creamy base with tiny little silver sparkles. It is no glitter, they are rather scarce but they are definitely there and they make this lippie an unusual one for sure. I was afraid Naughty Saute would turn out to be too cool for me but it somehow is not and I feel good wearing it. I usually don't feel particularly comfy wearing too cool of a lipstick.
P.S. Ten kolor na wielu blogach i stronach jest opisywany jako "Pepto Pink", zaintrygował mnie ten opis. Poszukałam trochę i okazuje się, że produkt o nazwie Pepto-Bismol to lek na zgagę i niestrawność w słodkim kolorze Barbiowego różu. :) I wszystko jasne ;)
P.S. This shade is being described as a "Pepto Pink" and I had to find out what it means :) I did some searching and it turned out that a product called Pepto-Bismol is a popular indigestion medicine and it is this kind of Barbie hot pink :) Yep :)
Dish It Up to bardzo delikatny fioletowo-fuksjowy róż. Wykończenie Lustre czyli jedno z najprzyjemniejszych dla ust, delikatne, soczyste, takie trochę niewinne. Daje bardzo subtelny połysk i wykończenie a'la błyszczyk. W zależności od światła i ustawień aparatu widać w niej chłodne lub ciepłe tony. Choć gdybym miała powiedzieć definitywnie to według mnie ona jest jednak bardziej po ciepłej stronie Mocy ;)
Dish It Up is a very subtle purple-fuchsia pink. It comes in a Lustre finish which is I think one of the best, very soft and gentle, juicy sort of innocent. It leaves a subtle sheen on the lips. Depending on the light and the camera settings this one shifts from being cool to being warm. Though if I were to pick I'd say it's rather on the warm side.
Ostatnią szminką jaką chcę Wam pokazać jest Quick Sizzle. To prześliczny ciepły matowy róż, trochę malinowy, zdecydowanie odważny. Podobnie jak Dish It Up, różnie wychodzi na zdjęciach - w zależności od tego w jakim świetle ją fotografujemy. Jak widać na zdjęciach, w ciepłym słonecznym świetle Quick Sizzle nabiera ciepłych lekko złotawych tonów, a w chłodnym świetle robi się zimniejsza, jednak w realu jej kolor jest najbardziej zbliżony do tego na pierwszych dwóch fotach. O nowej formule matowych szminek już się rozpisywałam, bardzo ją polubiłam: jest trwała, nie wysusza moich ust i łatwo się nakłada. Czego chcieć więcej?
W tej wiosennej kolekcji znajdziemy również 5 szminek w płynie tzw. Kissable Lipcolour. Mają formę długiej cienkiej tuby z aplikatorem zakończonym gąbeczką. Jest to reedycja, część z kolekcji Peacocky (KLIK). Odcień Scan-delicious już wtedy bardzo mi się podobał, ale nie kupiłam bo ile można mieć fuksji... Jednak ta ma w sobie coś urzekającego więc tym razem pozwoliłam sobie na nią. I nie żałuję. Konsystencja tych szminko-błyszczyków jest bardzo, bardzo kremowa, wręcz jakby musowa, bardzo miękka, przyjemna. Kolor jest nasycony w zasadzie już po jednym pociągnięciu, nie tworzy smug ani prześwitów. Utrzymuje się na ustach dość długo, zdecydowanie dłużej niż tradycyjny błyszczyk. Jestem na TAK, i jeśli MAC wypuści w przyszłości inne Kissable - zdecydowanie będę się im bacznie przyglądać. Na zdjęciach w słońcu w powiększeniu widać piękne drobinki - uwielbiam ten efekt :)
Ostatnim produktem do ust z tej kolekcji jaki znalazł się w mojej MACowej siateczce jest zachwalany wszem i wobec balsam do ust z filtrem Tendertone. Nie przepadam za aplikacją balsamów na usta za pomocą palców, jedynym wyjątkiem jest tutaj Carmex, który nakładam w ten sposób tuż przed zaśnięciem, w łóżku, mając pewność że mam świeżo umyte ręce. Dla tego produktu zrobiłam jednak wyjątek. Przede wszystkim dlatego, że, cóż, jestem zapachowym freakiem. Pięknie pachnące produkty doustne zawsze mnie kuszą, nic nie poradzę. Ten pachnie fantastycznie owocowo, do tego jest go bardzo dużo w słoiczku aż 6 ml (dla mnie mającej tony doustnych mazideł to może i minus ale dla wielu osób taka spora ilość to ogromny plus). Kolor wzięłam najciemniejszy z dostępnych, Hot 'n' Saucy ale praktycznie jest na ustach ledwie widoczny. Za to bardzo dobrze nawilża, odżywia i pielęgnuje usta. Będzie idealny na mój czerwcowy urlop. :))
The last lip product that has made it's way into my shopping bag is the praised Tendertone lip balm. I don't particularly enjoy applying lip products with my fingers, with the exception of Carmex (I apply it as the final thing I do before I go to sleep, so I'm quite sure my fingers are squeaky clean). However, I've decided to make one more exception to this rule. First and foremost, because, well, I'm a scented lip products freak. I am always tempted by nice smells. This one is very fruity and sweet, and there's plenty of product inside the jar (0.20 fl. oz.). For me, this may even be a bit too much since I own a lot of lip products, but I guess for many girls such a great amount of product is a pro. I picked Hot 'n' Saucy as it is the most visible color, mostly in the jar. On the lips is barely seen. But it moisturizes the lips, making them soft and plump. Perfect for the holidays I've already planned. :))
I co sądzicie o tych produktach? Macie któreś z nich? :) Chętnie poczytam Wasze przemyślenia!
And what do you think about these products? Do you own any of these? What are your opinions? I'd love to read them!
Zniknęłam jak widziałyście zapewne z blogowego życia a to wszystko za sprawą Glee! Obejrzałam przez ostatnie parę tygodni wszystkie sezony i czekam z niecierpliwością na nowe odcinki! <3

Nie mamy i ubolewamy :( piekne masz usteczka :)
OdpowiedzUsuńajć - swirrrusku, toć trzeba zawsze napisać - mogę pomóc w zakupach! dzięki :)
UsuńMasz piękne usta i wyjątkowo ładnie wyglądają u Ciebie odważne i ostre kolory :) Mi się podoba Dish It Up :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu :** tak już mam jakoś, sama nie wiem skąd to się bierze :) w zbyt delikatnych mi niezbyt dobrze, ale o tym już wiesz :)
UsuńMam Scan-Delicious mimo, że "ile można miec fuksji" ;)
OdpowiedzUsuńWatch Me Simmer u Ciebie wygląda na bardziej czerwoną niż koralową ale przy najbliższej okazji, czyli Reel Sexy, chyba się skuszę mimo, że "ile można miec koralowych szminek" :)
:D otóż to, otóż to :) można mieć fuksji baaaaaardzo dużo :) i wmawiać sobie jak ja sobie wmawiam, że "takiej jak ta dokładnie to jeszcze nie mam" :D
UsuńNie nie, WMS jest zdecydowanie koralowo-różowa :) skuś się! ja się cieszę że mnie teraz ominie WMS :)
nie chcę patrzeć na zdjęcia bo zacznę chcieć szminki a nie chcę ich chcieć! ale i tak chce! buuuuuu! :(:(
OdpowiedzUsuńze 3 bym przygarnęła:> coś mi się wydaję, że będę ćwiczyła nad moją telekinezą i niebawem szminki zaczną lewitować i pojawią się u mnie xD
:D jak się raz zachce chcieć to może się za szybko nie odechcieć także uważaj! ;)
Usuńoo to jak zauważę że się niebezpiecznie w szafce zaczyna robić rumor to będzie znaczyło, że Twoja sztuka lewitacji coraz lepiej idzie :)
Watch Me Simmer ma cudny kolorek :)
OdpowiedzUsuńma :) zgadzam się :) dlatego warto na nią zapolować w kolekcji Reel Sexy :)
UsuńKasiek, na Twoich warach obciągarch, to każda wygląda bosko :P
OdpowiedzUsuń:D no wiesz :) jak to zabrzmiało :D Marti Marti :P
Usuńte szminki wyglądają powalająco!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSzminki jak szminki :) Twoje usta są bardzo ładne ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję ślicznie :)
UsuńSimmer i Quick Sizzle cudowne.:)
OdpowiedzUsuń:) widzę mamy podobny gust :)
UsuńQuick Sizzle absolutnie przepiękna! To zdecydowanie mój typ! :)
OdpowiedzUsuńabsolutnie :)
UsuńMój chyba też :) obok Watch Me Simmer :)
szczerze przyznam, że patrzę na te wszystkie smakowitości i doprawy nie wiem który wybrać, jesli miałabym wskazać jeden :D wszystkie są piękne a na Twoich ustach to już w ogóle miód :)
OdpowiedzUsuńBo każda ma w sobie "coś" :) dziękuję bardzo :)
UsuńTrzy różowe szmineczki i błyszczyk sama chętnie bym przygarnęła :D.
OdpowiedzUsuńo widzę, monotematycznie :) ale ja też lubię róż :) choć bardziej na ustach niż na oczach, to na oczach też się zdarza :)
UsuńSzczerze mówiąc na tą część czekałam najbardziej! :) Quick Sizzle jest najbardziej w moim typie.. jest idealny! :))
OdpowiedzUsuń:))
UsuńDomyślam się :) przepraszam, że zajęło mi to tak długo!
No w końcu :D Ty wiesz, że masz idealne usta do takich kolorów :) Wszystkie są pięknie, ale najbardziej podoba mi się Watch me Simmer i chyba przy okazji Hey, Sailor! na nią zapoluję :)
OdpowiedzUsuń:D
Usuńoj tam od razu idealne :)
Zapoluj na Simmer bo warto :) wiem że też lubisz takie kolorki więc wiem co mówię :)
zazdroszcze ust ! <3 a kolorki piekne ;)
OdpowiedzUsuń:*
Usuńdziękuję! :)
Fajne, ale jakoś żadna mnie nie porwała ;)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńjestem z nich zadowolona, ale pewnie to są mniej lub bardziej "dupowalne" kolorki ... masz trochę racji :)
wooow jakie kolory, świetne!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńcieszę się że Ci się podobają :)
śliczne usta <3
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńŚlicznie u Ciebie wyglądają. Nie jak szminki, a zafarbowane usta :)
OdpowiedzUsuńU mnie te kolory wyglądają kompletnie inaczej (blada cera i usta), choć nie powiem, też fajnie. Np. Dish it up to czysta jagódka.
coś w tym jest co piszesz o tych zafarbowanych ustach :)
Usuńja też bledzioch jestem, ale usta mam dość napigmentowane :) Być może dlatego wygląda to inaczej :)
Wszystkie kolory piękne!
OdpowiedzUsuń:))
Usuńpięknie Ci w mocnych kolorach, zazdroszczę przeokropnie ;)
OdpowiedzUsuńNaughty Saute <3
:) dziękuję Madziu :))
Usuńwszystkie piękne, ale Watch Me Simmer zdecydowanie najlepszy :)
OdpowiedzUsuńjaa też czekam na nowe odcinki Glee, to takie moje 'guilty pleasure' ;)
:) polecam go :)
Usuń:D Glee mnie wciągnęło naprawdę ostro :) tak mi się podoba jak śpiewają! No i te wątki miłosne :D
szminki szminkami ale mnie zachwycają Twoje usta!
OdpowiedzUsuńdziękuję Imienniczko :))
UsuńMasz niesamowite usta!!! Watch me Simmer jest najładniejsza, wygląda fenomenalnie!
OdpowiedzUsuńdzięki!! :)))
UsuńŚliczne szmineczki a usteczka jeszcze ładniejsze...aż zazdrość bierze ;)
OdpowiedzUsuńTak na serio bardzo fajny blog, jestem tu pierwszy raz i chyba zagoszczę na dłużej. Produkty MAC-a uważam za świetne, niestety mam ich tylko kilka ze względu na prawie 300 km do Warszawy :/
Szkoda, że MAC ma tak mało sklepów w Polsce.:(
Pozdrawiam A.
Aniu - dziękuję ślicznie :)
Usuńcieszę się, że Ci się tu w moich skromnych progach podoba! I będzie mi bardzo miło, jeśli zostaniesz :)
Jeśli będziesz kiedykolwiek potrzebowała pomocy czy w wyborze, czy w zakupie - pisz, w miarę możliwości pomogę! faaaajnie byłoby mieć sklep internetowy, nie? :) choć to niestety nie rozwiązuje kwestii macania - wiadomo, nikt nie lubi kupować w ciemno...