Let me start by saying how happy I am :) Yesterday my husband brought me a package that I received from my friend Marti, who kindly agreed to do some shopping for me, very satisfying shopping I must say :) See it for yourself :)
W końcu jak widzicie mam mój długo wyczekiwany zapas cienia Sweet & Punchy :) O tym, dlaczego jest wyjątkowy i jak wygląda możecie przeczytać TUTAJ i TUTAJ . Tak więc zapasik zrobiony i mogę odetchnąć z ulgą :)
I finally have the backup of my favorite Sweet & Punchy eyeshadow :) You can read about it and see why it's so unique HERE and HERE. The backup purchased, my peace has been found. :)
Oprócz mojego ulubionego seledynu widzicie na zdjęciu jeszcze dwa cienie z MAC. Pisałam Wam, że nie od razu udało mi się upolować wszystkie kolorki cieni z kolekcji Peacocky - te, których nie dostałam wtedy, zakupiła dla mnie Marta. Cienie to Noir Plum i Top Of The Posh. Fiolet nie ma wcale takiej złej pigmentacji, na swatchu tylko trochę kiepsko wygląda, ale to raczej kwestia zdjęcia. Top Of The Posh jest delikatnym różem mieniącym się na brzoskwiniowo. Oba cienie fajnie się prezentują razem, zrobiłam taki wstępny makijaż nimi dzisiaj i powiem szczerze że jestem z obydwu bardzo zadowolona.
Marta upolowała mi także w Outlecie paint pota w odcieniu Coral Crepe! Jest to produkt z zeszłorocznej kolekcji Pret-a-Papier. I od czasu jak go wtedy przegapiłam pragnęłam go w swojej kolekcji. I gdy już moja nadzieja prawie dogorywała - dostałam informację od Marty, że jest i czy chcę. No oczywiście że chciałam! :) No to mam. Jest cudny! Ciepły, ładnie się rozprowadza, dobrze trzyma i podbija kolorki cieni. Zastanawiam się nad użyciem go jako różu i szminki. Muszę pokombinować.
Apart from my favorite chartreuse shadow, you can also see two other MAC eyeshadows in the picture. I didn't manage to get all the Peacocky shadows when the collection launched. The two that I did miss were bought for me by Marta, and I finally got them. Meet Noir Plum and Top Of The Posh. The purple is not as bad as it looks, I think it is the lighting in this picture that makes the shadow look dull. Top Of The Posh is a delicate pink with a peachy hue. Both shadows look nice together, I did a look today with them and I must say I love it.
Marta also bought me the Coral Crepe paint pot during her visit to the Outlet! It is a product from the last year's Pret-A-Papier collection. I missed it then and instantly regretted it. And when my hope was almost lost, I got the info that it's in the Outlet and that Marta can buy it for me. What could I possibly say - of course I wanted it! And so it came! It's lovely! It's warm, applies like butter, sticks to the lid and it makes the shadows pop! I'm thinking about applying it to my cheeks as a blush and to my lips. I need to try it out.
Top Of The Posh, Noir Plum, Coral Crepe paint pot
Recenzję tuszu Lash Power muszę w końcu napisać. Uwielbiam go, od kilku lat używam tylko jego. Bardzo go cenię za bezproblemowy demakijaż - zmywa się ten tusz ciepłą wodą i naprawdę to działa. Lubię jego naturalny efekt i to, że niestraszny mu deszcz, łzy, śnieg. Jest totalnie wodoodporny, nie osypuje się. Z czystej babskiej ciekawości poprosiłam Martę o zakup dwupaka YSL. Tyle się nasłuchałam pozytywnych recenzji na temat Effet Faux Cils, że w końcu się skusiłam. Póki co podobają mi się w nim 4 rzeczy. Opakowanie, zapach, szczoteczka i to, że zostawia rzęsy takie mięciutkie! Pierwszy test zaliczam więc na 5tkę. Zobaczymy jeszcze jak będzie z jego demakijażem, bo przyznam szczerze że demakijaż Lash Powera mnie rozleniwił... i bardzo wysoko postawił poprzeczkę ewentualnym zamiennikom.
I mój dzisiejszy makijaż oka: (bo głównie o nie chodzi) cienie Top Of The Posh i Noir Plum, pod łukiem brwiowym odrobina pigmentu Vanilla. Kreska zrobiona Blacktrackiem, rzęski tuszem YSL.
And the look I did today (the eye mostly): Top Of The Posh and Noir Plum shadows, Vanilla pigment on the browbone. The line was drawn with the Blacktrack liner, and the lashes are covered with the YSL mascara.

Jak wiosennie:)))) A jak z trwałością tuszu? Bo ja mam z tym straszny problem, wszystkie tusze robią mi po paru godzinach pandę. Oprócz jednego: Calligraphy z Astor- nie był wybitny, ale przynajmniej trzymał się od rana do wieczora. Ale już go nie produkują.
OdpowiedzUsuńmaniak :D świetne kolory, super makijaż oh ah :D
OdpowiedzUsuńświetny makijaż:)
OdpowiedzUsuńSwietne zakupy,z checia dobralabym sie do YSL :D
OdpowiedzUsuńCudny odcien,oko prezentuje sie swiezo i delkatnie-bardzo dziewczecy makijaz:)
tiniaczku: póki co drugi dzień testów mi leci, więc nie mogę za wiele powiedzieć o trwałości tego tuszu... po dwóch godzinach na siłce (gdzie cała płynęłam) on nadal siedzi, nie zrobił pandy, w zasadzie mam go już 7 godzin na oku (w tym ta siłka) i efekt jest super :) a dałam go dwie warstwy. Jeszcze się zaprzyjaźniamy, zobaczymy co z tej przyjaźni wyjdzie :) Ale pandy niet! nawet zmywanie wczoraj nie było aż tak złe!;)
OdpowiedzUsuńSabb: nosz cóż ja poradzę, że maniak... :))
dziewczynki bardzo dziekuje za komplementowanie makijażu, ale to był naprawdę taki wielki zwykłak, ot tylko żeby zaprezentować oba kolory na powiece... :)) niemniej cieszę się że się Wam podoba :*
Kasiek, cudności.. jakbym je co dopiero miała u siebie :P oczko śliczne :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, żeś zadowolona.. polecam się na przyszłość :D